Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gozdi89 z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 96337.00 kilometrów w tym 8986.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Roczne osiągi:

2024

button stats bikestats.pl

2023

button stats bikestats.pl

2022

button stats bikestats.pl

2021

button stats bikestats.pl

2020

button stats bikestats.pl

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi - Pozytywnie zakręceni

Czym się zajmuję:

dodatkowo:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gozdi89.bikestats.pl

Archiwum bloga czyli Co?, Gdzie?, Z kim? i Kiedy?

Dane wyjazdu:
148.00 km 10.00 km teren
07:22 h 20.09 km/h:
Maks. pr.:56.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Dookoła Woj. Śląskiego - dzień 7, Garnek - Sosnowiec

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 24.08.2015 | Komentarze 1

Ostatni z zaplanowanych dni na przejazd pętli. Pobudka przed 6:00, oprócz budzika limitowego, za budzenie zabrały się kozy, barany, osioł i kogut. Było zabawnie. Łóżka takie wygodne, że w ogóle nie chciało się wstawać.

Mieliśmy ruszyć przed 8:00, ale zostaliśmy jeszcze na porze karmienia zwierzyny. Jak tylko popas dostały skończyło się to błogie larum.

Żegnamy się i ruszamy 8 km jedną długą prostą do Klasztoru Sióstr Dominikanek na Świętej Annie, gdzie łapię pierwszą z dzisiejszych pieczątek (potwierdzeń).

Ten dzień to praktycznie przeloty od PK do PK. Z Anny przed Dąbrowę Zieloną jedziemy do wsi Radoszewnica. Nic tu nie ma oprócz odremontowanego Pałacu znajdującego się w prywatnych rękach. Sklepy pozamykane o ile były. Dopiero łapiemy PK na rynku w Koniecpolu. Popas i kręcimy do Nakła. Gdzie zatrzymujemy się przy kościele św. Mikołaja. Akurat trafiam na proboszcza, pieczątkę przybija, piątkę na drogę i jedziemy w poszukiwaniu Pałacu. Znaleziony obiekt obecnie służy jako hotel i jest w prywatnych rękach. Powoli jest odrestaurowywany. Z Nakła lądujemy w Szczekocinach.

Podbijam się kwiaciarni. Robimy zakup popasowy i za miastem zasiadamy na łączce ładując akumulatory. 
Żeby tak nie wiało kręcimy przez lasy. Jednak szuter czasem zmienia się w sypkie podłoże i tam też się nieprzyjemnie kręci.

Dolatując do mieściny Łany Wielkie po krótkiej drzemce. Limit łapie się króliczka, mnie kolano zaczyna doskwierać i odpuszczam pogoń. Po chwili i Adam odpuszcza widząc, że zostałem z tyłu. Nieco spokojniejszym tempem docieramy do Żarnowca. Jak na złość na plebanii nikogo i to w niedzielę, sklepy na rynku pozamykane. Kawałek dalej znajduję dwa, ale pieczątek nie mają dopiero za trzecim razem otrzymuję pieczątkę.

Śmigamy do Pilicy. Gdzieś mam przypływ siły jak zobaczyłem pierwsze wzniesienia. Nim się oglądamy docieramy na Rynek i zasiadamy w już sprawdzonej Pizzerii. Nim się pizza zrobiła korzystam z okazji i podbijam się w Żabce. Wracam, a Limit niesie dużą jak stół przy którym siedzimy pizzę hawajską. Bierzemy się za futrunek.
Brzuszki napełnione. Telefon do Moni, że ją dziś nawiedzimy i ruszamy. Jakoś te pagórki między Pilicą, a Podzamczem gładko poszły. Stempelek na zamku i lecimy do Niegowonic. Do Mitręgi zjazd i wspinamy się na Kromołowiec. Wyprzedzam króliczka i kręcę żwawo pod górę. Za nami ciągnie się sznurek samochodziarzy wracających z Jury.Krótka przerwa na potwierdzenie z drugiej strony wzniesienia i kręcimy na Łosień - Łosień, dzielnica DG będąca obowiązkowym punktem zaliczeniowym do odznaki. Innej opcji nie było jak tylko zakończyć pętlę w Kosmicznej Bazie. Monia przybija swoją Norkową pieczęć na moim i limitowym kajecie.

Przy lampce szampana obgadujemy nasz przejazd. Nim się oglądamy robi się ciemno. Żegnamy się i śmigamy na kwaterunki. Rozkręcamy maszyny i jadąc wzdłuż Huty Katowice wylatujemy na Gołonogu. Zwrot na Zieloną. Wspólne foto na zakończenie i każdy w swoją stronę.
Kategoria wyprawy rowerowe



Komentarze
limit
| 05:40 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj Fajnie było, choć szarpanina z wiatrem okrutna. Następny taki wyjazd musi być obowiązkowo z większym marginesem na marudzenie i chociaż jednym dniem na regenerację. W poniedziałek w pracy byłem jak zombie :-) Ale i tak było mocno ok. Dzięki za wspólne kręcenie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa asudo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]