DPOD
Wtorek, 10 marca 2015
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Cel na ten miesiąc (dobić do 1000 km), w trakcie realizacji. Przy założeniu, że weekendy mi niestety odpadają w tygodniu muszę nieco podgonić.
Słońce już po 6 w okno świeci to i się dobrze wstaje i biorytm coraz lepszy. Ogarniam lekkie śniadanie i o 7:40 lekko po za oknem startowym wyjazd do pracy. Z punktu balkonu wydawało się ciepło, ale jednak na dole realia były nieco gorsze tylko 2 stopnie na plusie.
Chociaż tyle dobrze, że nie wieje. Na młynkach pod Makro by się rozgrzać i potem cała na przód.
W porównaniu do wczorajszego dnia pomimo rześkiego powietrza leciało się całkiem całkiem. Do tego stopnia, że wpadł nowy rekord dotarcia na bazę w czasie 0:20:21. Gdyby nie jeden blachosmród, który zajechał mi tor jazdy to pewnie bariera 20 minut by pękła.
Dniówka odbyta, 15:00 wybija. Znaczy fajrant. Do domu jakoś mi nie po drodze więc realizuję plan miesiąca - czyli zapętlanie. Z Morawy lecę na Mysłowice i wpadam na DK 79, którą to przez Sosnowiecki Modrzejów docieram pod Stadion AKS-u. Jaworzno sobie odpuszczam i obieram kurs Juliusz podążając trasą projektowanego przeze mnie szlaku wzdłuż wschodniej granicy Sosnowca.
Miejscami trochę podmokłe tereny po zimie, ale poza tym na Juliusz docieram bez problemów. Dalej pod Balaton i zwrot na Ostrowy, skąd na wysokości Chaty w Niemcach śmigam przez Szałasowiznę na Strzemieszyce.
By za prosto nie było testuję nową drogę, którą jeszcze nie miałem okazji jechać na biku. Dokładnie to odnoga od głównej ulicy Strzemieszyc ( Majewskiego) ciągnąca się wzdłuż torów kolejowych. Ciągiem ulic: Kruczej, Myśliwskiej i Podlesie docieram w rejon dąbrowskiego WORD-u. Swoją drogą trochę na okrętkę, ale za to bezkolizyjnie z S1 i DK 94 można by ten ciąg ulic wykorzystać do zaaranżowania na Szlak rowerowy łączący Sc i DG.
Wracając do trasy spod WORD-u zawijam w okolice Stacji PKP na Gołonogu. Szlaban w dół i przymusowa pauza. Korzystam z okazji i wrzucam na siebie termoizolację bo słońce chyli się ku zachodowi i się chłodno robi. Pociąg przejechał i ruszam dalej. Piekło i zjazd na bieżnię. Kręcę się chwilę przy molo, ale znajomków nie ma to zawijam powoli do domu.
Powrót przez Zieloną i stację PKP DG Główna. Tam też dostrzegam Damiana. Machnięcie na pozdrowienie i każdy w swoją stronę.
Coby nie krążyć jeszcze pod domem dla równych kilometrów zjazd do domu zakosem przez Mydlice.
Słońce już po 6 w okno świeci to i się dobrze wstaje i biorytm coraz lepszy. Ogarniam lekkie śniadanie i o 7:40 lekko po za oknem startowym wyjazd do pracy. Z punktu balkonu wydawało się ciepło, ale jednak na dole realia były nieco gorsze tylko 2 stopnie na plusie.
Chociaż tyle dobrze, że nie wieje. Na młynkach pod Makro by się rozgrzać i potem cała na przód.
W porównaniu do wczorajszego dnia pomimo rześkiego powietrza leciało się całkiem całkiem. Do tego stopnia, że wpadł nowy rekord dotarcia na bazę w czasie 0:20:21. Gdyby nie jeden blachosmród, który zajechał mi tor jazdy to pewnie bariera 20 minut by pękła.
Dniówka odbyta, 15:00 wybija. Znaczy fajrant. Do domu jakoś mi nie po drodze więc realizuję plan miesiąca - czyli zapętlanie. Z Morawy lecę na Mysłowice i wpadam na DK 79, którą to przez Sosnowiecki Modrzejów docieram pod Stadion AKS-u. Jaworzno sobie odpuszczam i obieram kurs Juliusz podążając trasą projektowanego przeze mnie szlaku wzdłuż wschodniej granicy Sosnowca.
Miejscami trochę podmokłe tereny po zimie, ale poza tym na Juliusz docieram bez problemów. Dalej pod Balaton i zwrot na Ostrowy, skąd na wysokości Chaty w Niemcach śmigam przez Szałasowiznę na Strzemieszyce.
By za prosto nie było testuję nową drogę, którą jeszcze nie miałem okazji jechać na biku. Dokładnie to odnoga od głównej ulicy Strzemieszyc ( Majewskiego) ciągnąca się wzdłuż torów kolejowych. Ciągiem ulic: Kruczej, Myśliwskiej i Podlesie docieram w rejon dąbrowskiego WORD-u. Swoją drogą trochę na okrętkę, ale za to bezkolizyjnie z S1 i DK 94 można by ten ciąg ulic wykorzystać do zaaranżowania na Szlak rowerowy łączący Sc i DG.
Wracając do trasy spod WORD-u zawijam w okolice Stacji PKP na Gołonogu. Szlaban w dół i przymusowa pauza. Korzystam z okazji i wrzucam na siebie termoizolację bo słońce chyli się ku zachodowi i się chłodno robi. Pociąg przejechał i ruszam dalej. Piekło i zjazd na bieżnię. Kręcę się chwilę przy molo, ale znajomków nie ma to zawijam powoli do domu.
Powrót przez Zieloną i stację PKP DG Główna. Tam też dostrzegam Damiana. Machnięcie na pozdrowienie i każdy w swoją stronę.
Coby nie krążyć jeszcze pod domem dla równych kilometrów zjazd do domu zakosem przez Mydlice.