DP OD

Poniedziałek, 16 lutego 2015 · Komentarze(0)
Dłuższa przerwa od roweru spowodowana niesprzyjającymi warunkami na drodze do jazdy oraz lekkim przeziębieniem przyczyniła się do dzisiejszego dystansu.

Warunki na drodze zdecydowanie lepsze, jedynie ten niesprzyjający zimny wiatr w twarzoczaszkę strasznie irytował.
Start z domu 7:30 i najkrótszą drogą na firmę. Ruch spory na drodze. W rejonie centrum Tramwaje Śląskie poczynają kolejne prace modernizacyjne co wpływa na zwężki i zmianę organizacji ruchu. Dla jednośladu to jednak nie za specjalne niedogodności z tego tytułu. 

Na firmie melduję się o czasie. Rozliczenie się z targów i o 13:00 jestem wolny. Czasu sporo dzień dłuższy to korzystam z możliwości nieco zagięcia powrotu do domu.

Z Morawy zmierzam na Dąbrówkę Małą, skąd przybieram kurs na Czeladź. Leci się w miarę. Zwrot rozpoczyna się się przy Pałacu Saturna, gdzie odbijam w kierunku Galerii Elektrownia. Książeczki Szlaku Zabytków Techniki znów nie mam przy sobie to się nie zatrzymuję i kieruję się na bokami wzdłuż Brynicy na Wojkowice. Trochę to nie przemyślałem, bo jednak teren dość zmrożony sporo na nim lodu przez co dość opornie się przedzierało z prędkością nie przekraczającą 10 km/h. Wreszcie po tym OS-ie specjalnym wylatuję za Cmentarzem Komunalnym na pograniczu Czeladzi i Wojkowic. Znów asfalt to tempo wzrasta i kręcę dalej. 

Za Orlenem odbijam w prawo by terenowym skrótem przedostać się do Psar. Kolejny OS ale już nieco łatwiejszy do pokonania.
Początkowo miałem koło Limita odbić Szkolną na P4, ale jakoś mi się tak dobrze leciało, że pognałem Graniczną, aż pod Górę Siewierską. Dalej to już same asfalty, zjazdy i podjazdy. Goląsza Dolna, Dąbie, Toporowice, Targoszyce i kilkunastominutowy popas w knajpce w Mierzęcicach. Herbatka i wsad fastfoodowy dodały siły na powrót i na dalszy ciąg walki z wmordewindem.

Posilony ruszam dalej krajową 78 do Siewierza. Telełączność z panią M., krzątam się trochę po rynku i pora ruszać dalej.
Z Siewierza już prosto przez Trzebiesławice. Ujejsce, Piekło na P3. Na bieżni już sporo czarnej nawierzchni, ale i się zdarzyły pułapki w postaci miejscowych lodowych połaci.

Przy molo powoli zaczynam się wychładzać to już bez większego zaginania prosto na kwaterunek na kolejną porcję rozgrzewającej herbaty. Gdyby ku wieczorowi siła wiatru ustała to bym się o stówkę pokusił.
 

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ymnik

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]