Jeżdżący między chmurami
Wtorek, 8 lipca 2014
· Komentarze(1)
Kategoria rekreacja
Wtorek taki dusznawy, wszystkie pogodynki zapowiadają możliwość przejściowych intensywnych opadów deszczu, na ICM-ie również możliwy większy opad konwekcyjny. Znaczy pora się schłodzić deszczem po wczorajszym upalnym dniu.
Jak już się wygramoliłem z betów, po 11:00 spokojnym tempem +20 km/h, kręcę na firmę dowiedzieć się jak wypada grafik na drugą część miesiąca. Długo tam nie zabawiam i jak wybiło południe ruszam przed siebie podgonić trochę kilometrów.
Azymut P3. Z Morawy na Dąbrówkę, gdzie odbijam na drogę prowadzącą do Czeladzi. Sprawnie bez żadnych świateł i znikomym ruchu tam się przedostaję. Chwila przerwy na Rynku, gdzie dostrzegam nadchodzącą od Katowic w moim kierunku dość obszerną chmurę deszczową. Nie zrażony tym faktem mykam dalej na Dorotkę, skąd zjazd na Gródków i na światłach koło Lwa, przebijam się na Łagiszę.
Chmura jakoś dziwie krąży. Chyba będę jednak suchy. Z Łagiszy już prosto na Zieloną i ścieżką pod Molo. Łączność z Magdą, gdzie to się włóczy. Dogadawszy szczegóły spotkania, rundka po bieżni pochłaniając trochę czasu i zmierzam na Aleje na spotkanie.
Docierając bliżej miejsca zbiorczego zauważam, że tu padało, a na bieżni skończyło się na paru kroplach i wietrze i chmura mnie ominęła. Trochę pogaduch, mykam na jakiś obiad i po 16:00 powrót na Aleje po Magdę i wspólnie ruszamy do Waldka na działkę wspomóc go przy zbieraniu Wiśni. Przy okazji zabieram prezent urodzinowy, który nie miałem możliwości odebrać w zeszły weekend. Na działce trochę pokropiło zraszając ogródek. Obgadawszy szczegóły wycieczki do Częstochowy opuszczamy działkę i wracamy na Zagórze rozładować sakwy.
Już bez zaopatrzenia odwożę towarzyszkę na Dąbrowę i wracam na mieszkanie. Na zakończenie dzisiejszej jazdy przy EXPO na światłach dogania mnie Krzychu, który się wybrał na nocny trip po okolicy. Wspólnie, żwawym tempem kręcimy na Mec, skąd się nawracam na kwaterę spotkać się z właścicielem mieszkania. Gdyby nie to pewnie bym jeszcze po nocy pokręcił i dociągnął do setki.
A wniosek co do wpisu, gdzie nie bylem nie padało, gdzie nie zadzwoniłem, każdy mówi u niego pada na rower nie idzie. :d.
Jak już się wygramoliłem z betów, po 11:00 spokojnym tempem +20 km/h, kręcę na firmę dowiedzieć się jak wypada grafik na drugą część miesiąca. Długo tam nie zabawiam i jak wybiło południe ruszam przed siebie podgonić trochę kilometrów.
Azymut P3. Z Morawy na Dąbrówkę, gdzie odbijam na drogę prowadzącą do Czeladzi. Sprawnie bez żadnych świateł i znikomym ruchu tam się przedostaję. Chwila przerwy na Rynku, gdzie dostrzegam nadchodzącą od Katowic w moim kierunku dość obszerną chmurę deszczową. Nie zrażony tym faktem mykam dalej na Dorotkę, skąd zjazd na Gródków i na światłach koło Lwa, przebijam się na Łagiszę.
Chmura jakoś dziwie krąży. Chyba będę jednak suchy. Z Łagiszy już prosto na Zieloną i ścieżką pod Molo. Łączność z Magdą, gdzie to się włóczy. Dogadawszy szczegóły spotkania, rundka po bieżni pochłaniając trochę czasu i zmierzam na Aleje na spotkanie.
Docierając bliżej miejsca zbiorczego zauważam, że tu padało, a na bieżni skończyło się na paru kroplach i wietrze i chmura mnie ominęła. Trochę pogaduch, mykam na jakiś obiad i po 16:00 powrót na Aleje po Magdę i wspólnie ruszamy do Waldka na działkę wspomóc go przy zbieraniu Wiśni. Przy okazji zabieram prezent urodzinowy, który nie miałem możliwości odebrać w zeszły weekend. Na działce trochę pokropiło zraszając ogródek. Obgadawszy szczegóły wycieczki do Częstochowy opuszczamy działkę i wracamy na Zagórze rozładować sakwy.
Już bez zaopatrzenia odwożę towarzyszkę na Dąbrowę i wracam na mieszkanie. Na zakończenie dzisiejszej jazdy przy EXPO na światłach dogania mnie Krzychu, który się wybrał na nocny trip po okolicy. Wspólnie, żwawym tempem kręcimy na Mec, skąd się nawracam na kwaterę spotkać się z właścicielem mieszkania. Gdyby nie to pewnie bym jeszcze po nocy pokręcił i dociągnął do setki.
A wniosek co do wpisu, gdzie nie bylem nie padało, gdzie nie zadzwoniłem, każdy mówi u niego pada na rower nie idzie. :d.