Nocne manewry z żabą w w tle :D
Piątek, 28 marca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Rowerowy dzionek zaczął się dość późno. Ale lepiej późno niż wcale. Większość piątku spędzona na GLOB-alnych targach w Kato.
W domu dopiero po 18:00, wrzucam w siebie obiadokolację i po 20:00 dosiadam Meridiana i docierania napędu ciąg dalszy.
Na początek kierunek Klimontów robiąc za kuriera dostarczam przesyłkę. Na zjeździe z Mecu kręcę dzisiejszego V-maxa.
Przesyłka dostarczona do rąk własnych nawrotka i kierunek DG. Cel główny bieżnia wokół P3. W między czasie dostaję cynka od Limita, że dzisiaj był Alleycat organizowany przez Kosmę i na zakończenie zakotwiczyli się gdzieś na ognisko.
Nowy cel się znalazł odnaleźć płomień ogniska. Docierając do Mola chyba mijam się z Olgą ale do końca nie byłem pewien ciemno + świecące lampki z przeciwka wpłynęły na fakt, że były problemy z rozpoznaniem.
Na promenadzie telefon do Kosmy - gdzie są, ale bez efektu więc ruszam na czuja. Od mola kierunek na cypelek, tutaj pustki dalej na Piekło i nawija z powrotem. Przed kamiennym kręgiem jednak oddzwania to podkręcam tempo i dołączam do ekipy. Na miejscu już tylko Monia z Tomkiem oraz jeszcze 3 braci rowerowych. Chwila rozmów ale robi się chłodno to po 22:00 zwijamy manatki i kończymy imprezę. Kilometrowy niedosyt jest to odprowadzam kawałek Tomka i Kosmę pod Ząbkowice. Początkowo slalomem po bieżni omijając żaby kamikadze, które odbijały się w świetle latarek spoczywając na ścieżce. Potem na Piekło i wzdłuż torów przebijamy się pod wiadukt prowadzący na Ząbkowice. Tam się żegnamy i zawijam na Gołonóg i już cały czas jak droga prosta i szeroka na Zagórze. A jutro znów targi.
W domu dopiero po 18:00, wrzucam w siebie obiadokolację i po 20:00 dosiadam Meridiana i docierania napędu ciąg dalszy.
Na początek kierunek Klimontów robiąc za kuriera dostarczam przesyłkę. Na zjeździe z Mecu kręcę dzisiejszego V-maxa.
Przesyłka dostarczona do rąk własnych nawrotka i kierunek DG. Cel główny bieżnia wokół P3. W między czasie dostaję cynka od Limita, że dzisiaj był Alleycat organizowany przez Kosmę i na zakończenie zakotwiczyli się gdzieś na ognisko.
Nowy cel się znalazł odnaleźć płomień ogniska. Docierając do Mola chyba mijam się z Olgą ale do końca nie byłem pewien ciemno + świecące lampki z przeciwka wpłynęły na fakt, że były problemy z rozpoznaniem.
Na promenadzie telefon do Kosmy - gdzie są, ale bez efektu więc ruszam na czuja. Od mola kierunek na cypelek, tutaj pustki dalej na Piekło i nawija z powrotem. Przed kamiennym kręgiem jednak oddzwania to podkręcam tempo i dołączam do ekipy. Na miejscu już tylko Monia z Tomkiem oraz jeszcze 3 braci rowerowych. Chwila rozmów ale robi się chłodno to po 22:00 zwijamy manatki i kończymy imprezę. Kilometrowy niedosyt jest to odprowadzam kawałek Tomka i Kosmę pod Ząbkowice. Początkowo slalomem po bieżni omijając żaby kamikadze, które odbijały się w świetle latarek spoczywając na ścieżce. Potem na Piekło i wzdłuż torów przebijamy się pod wiadukt prowadzący na Ząbkowice. Tam się żegnamy i zawijam na Gołonóg i już cały czas jak droga prosta i szeroka na Zagórze. A jutro znów targi.