Ale kanał znowu pana
Wczoraj przy większych prędkościach różnym podłożu i dłuższym dystansie załatwiając sprawunki nic, a dziś psikus i pompka poszła w ruch.
Do południa biurokracji c.d. - kolejna dawka regulowania rachunków i szacowanie kosztów. Nim się człowiek zorientował, a tu już zbliża się 14:00, wrzucam co nie co na ruszt, hyc w trykocik, zamiast kasku dla odmiany czerwona czapa z białym pomponikiem.
14:30 telefon od Cykolowej ekipy Mikołajowych sobowtórów iż są już na dole.
W składzie Gozdków Marcinów dwóch, Waldi i Maciej ruszamy na spotkanie i rowerowy przejazd mikołajkowy. Analizując czas wybraliśmy wariant do DG ale jakoś tak w okolicach Sztygarki zmiana planów gonimy na start spod Zamku w Będzinie. Wszystko pięknie nie wydaje się tak zimno chodź temperatura oscyluje wokół zera. Pod Teatr Dzieci Zagłębia jeszcze kręci się dobrze ale już na zjeździe pod Nerkę stwierdzam, że coś mało tego cugu w tylnym kole. Się stało najgorsze faktem człowiek zdążył na czas ale w ramach nie ostygnięcia przyszło wymienić dętkę. Serwis w miarę szybki bez analizy czy coś jest w oponie.
Operacja zakończona mogło by się wydawać, że już będzie dobrze. Ruszamy pokaźną grupą Ghostów, Cyklomaniaków i innych pozytywnie zakręconych znajomości wzdłuż wałów Przemszy na P3.
Na molo spostrzegam, że jednak coś w oponie być musi nadal albo mam jakiegoś pecha dziś, że druga pana. Wariant ratunkowy już się skończył więc zostało tylko mieć nadzieję dopompowania i zrobienia jeszcze paru kilometrów. Przy dwukrotnym postoju na dobicie wiatru w kole udało się dokończyć ze wszystkimi wspólny przejazd po bieżni i wracając przez Zieloną zakończyć event na obiekcie CSiRu przy wspólnym ognisku.
Kolejna okazja do wymiany poglądów i spotkania się w większym gronie ze znajomymi. Jednak jak się stoi chłodek daje popalić. Po półgodzinnych zakończeniu na Zielonej ekipy się rozjeżdżają. My (Marcinów dwóch i Waldi) kręcimy już tym razem najkrótszą drogą na DG i do mnie na Zagórze. Po drodze na tym 6 km też przymusowe dopompowania ale jakoś udało się dotrzeć na dwóch kółkach.
Trzeba znów się rozejrzeć nad nowym laćkiem z tyłu bo coś ostatnio mam jakieś szczęście trafić na małe coś które potem przebija się przez oponę i naraża mnie na szkodę i przymusowy pitstop.
Tak poza tym małym defektem rowerowe wojaże dnia dzisiejszego udane.