I znów bike pauza
Czwartek, 5 grudnia 2013
· Komentarze(0)
Znów okazja i znów na bika.
Na wieczór nieco postraszyło białym puchem i myślałem, że dziś przyjdzie kursować na białej otulinie, ale jak już oczęta podniosłem za oknem jakieś tylko resztki pozostawały miejscami tylko gdzie nie gdzie mokry asfalt.
Znów w okolicach południowych tym razem z tatą ruszamy pozaginać trochę po mieście załatwiając kilka sprawunków. Na początek pod Urząd dowiedzieć się gdzie zaginęło pismo które miało już dawno pocztą dotrzeć. Okazuje się że było jeszcze u nich i więc od ręki odebrałem. Potem pod Timkena tym razem inne sprawunki związane z dalszym L4. Czekając na tatę przez ok. 1 h zdążyłem odpowiednio się wychłodzić przez co pół drogi powrotnej na Zagórze gnałem na średnich młynkach by się odpowiednio rozgrzać.
Parę kilometrów na początek grudnia udało się wykręcić. Teraz firant do czwartku i znów rotacja w Rzeszowie.
Na wieczór nieco postraszyło białym puchem i myślałem, że dziś przyjdzie kursować na białej otulinie, ale jak już oczęta podniosłem za oknem jakieś tylko resztki pozostawały miejscami tylko gdzie nie gdzie mokry asfalt.
Znów w okolicach południowych tym razem z tatą ruszamy pozaginać trochę po mieście załatwiając kilka sprawunków. Na początek pod Urząd dowiedzieć się gdzie zaginęło pismo które miało już dawno pocztą dotrzeć. Okazuje się że było jeszcze u nich i więc od ręki odebrałem. Potem pod Timkena tym razem inne sprawunki związane z dalszym L4. Czekając na tatę przez ok. 1 h zdążyłem odpowiednio się wychłodzić przez co pół drogi powrotnej na Zagórze gnałem na średnich młynkach by się odpowiednio rozgrzać.
Parę kilometrów na początek grudnia udało się wykręcić. Teraz firant do czwartku i znów rotacja w Rzeszowie.