Rano trochę deszczem postraszyło. Na szczęście udało się wstrzelić w okno pogodowe i na sucho pozałatwiać parę punktów programu dnia przez pracą. Nawet sprawnie poszło, gdyż prosto podążyłem z punktów do pracy z zapasem półgodziny. Przynajmniej miałem trochę czasu na prywatę i firmowe zakupy na przewodnicką wigilię.
Poniedziałek należał do wielkiego. W sumie, gdyby nie fakt, że trzeba mi było trochę rzeczy przewieźć to pewnie Zenita bym odpalił. Tak z rana montaż bagażnika i popołudniowa rundka około pracowa.
Piątunio dla odmiany testowo do pracy samochodem z kolegą. Stwierdziłem, że to nie dla mnie za krótki dystans. I zimno w tych blaszakach, nie mówiąc o możliwości mijania poboczem zawalidróg - znaczy zakorkowanych dojeżdżających do pracy.
Dziś jednak powrót do standardu i dojazd pojazdem jednoosiowym. Na powrocie jakiś rowerowych mikołajów przyuważyłem goniących na DG. Na koło im jednak nie siadam. bo inne zajęcia na popołudnie przewidziane,
Dziś spontaniczny przeskok na 1 zmianę. Po południu podsumowanie projektów i trzeba było kombinować zamianę. Zenit w rozruchu. Po pracy zagięcie do centrum, kolejny raz w tym tygodniu. Dziś załatwianie w elektrowni i zjazd na kwadrat ogarnąć się na wieczorne występy.
Zenit w roli głównej dzisiejszego dnia. Do pracy bez zawijasów, za to po dniówce zaginam na chwilę do śródmieścia po czym sprawny powrót bo jutro zamiana i szychta od rana.
Wydawało mi się, że nieco dłużej ciuchy dym wchłaniają. A tu na krótkim odcinku już czuję po wejściu do domu czym ludzie palą na trasie mojej marszruty.
Dziś od rana trochę ganiania po instytucjach w celu dalszej procedury przejęcia nieruchomości. Następnie dwójeczka pracowa i wieczorem jeszcze szybkie zagięcie do starzyków na małe co nieco.
Ja nie wiem co ci kierownicy mają do zimy - korki, wypadki, skrobanie. Na rower niech przeskoczą - problemy z głowy.
I już mamy grudzień. Jeszcze tylko 29 dni i od nowa rozkręcamy rok. 2 tygodnie popek to i kaemów się nie nagoni. Ale i tak fajnie na 9 k kaemów przeskoczyło, czyli norma zachowana. Dziś Zenit w ruch. Przed pracą zagięcie na shopping spożywczy. Korzystając z dnia. Do pracy terenem, a o zmroku już drogi się pilnuję.
Na ostatnim spotkaniu klubowym wyszła propozycja co by na wypadek pogody na Mszę za Darka do Mysłowic pojechać na jednośladach. Tak się stało, że ś.p. klubowy kolega zapewnił słoneczną aurę z temperaturą oscylującą około zera. Może jakby to w dużym kościele było, to pewnie komunikacja zbiorowa poszła by w ruch, a że na Janów Miejski ciężko się dostać z Sosnowca to opcja padła na rowery.
Na 11:00 kręcę na Dęblińską zobaczyć kogo zastanę i ilu będzie zaharowanych do jazdy. Na zbiórkę docieram ostatni. Krzychu, Piotrek, Rafał, Roman i Grzesiek już na mnie czekali. Chwila na foto i ewentualnych jeszcze chętnych po czym w drogę na Cegielnianą do Mysłowic. Na miejscu spotykamy się jeszcze z Tadkiem i Agą, którzy również na kole dotarli. Po za tym dotarł jeszcze Marek z pomocą 4 kółek, Andrzej po cywilu. Nie zapominając o Pawle i najbliższej rodzinie Darka i znajomych Darka z mysłowickiego PTTK-u. Po godzinnej eucharystii kręcimy do Dareczka odwiedzić kolegę na cmentarzu. Większość zakręconych zostaje na mikołajkowy mysłowicki rajd, a ja z Krzyśkiem wracamy do Sosnowca. Towarzyszę mu do Ślimaka, skąd każdy już w swoim kierunku.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym