Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2015

Dystans całkowity:605.00 km (w terenie 42.00 km; 6.94%)
Czas w ruchu:30:47
Średnia prędkość:19.65 km/h
Maksymalna prędkość:51.70 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:46.54 km i 2h 22m
Więcej statystyk

DPD PTTK OD

Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Kategoria praca
Weekend nie rowerowy spędzony w Nowym Sączu. Znaczy się w pracy, chociaż pogoda na tyle sprzyjająca była, że mogłem sobie spacerem w międzyczasie miejscowość pozwiedzać.

Dziś prognozy nijakie, w miarę ciepło, ale z porywistym wiatrem. Ruszam na firmę dopiero na 10:00. Przez upierdliwy wiatr w twarzoczaszkę czas przejazdu nieco gorszy niż standard, ale spóźnienie jednak wyszło.
Rozliczam się z targów, dopraszam się wreszcie urlopu na weekend rajdowy do Krakowa i zbieram się o 13:00 do domu. Jazda niemalże identyczną drogą jak przyjechałem, ale wiatr nie zachęcał do zakosów i do tego od center zaczęło padać więc został wariant jazdy po najmniejszych oporach.

Jak docieram pod dom deszcz ustaje - cóż za ironia.
Zmykam na obiad, godzina przerwy i znów na koło i powrót na center. Nim jednak do tego doszło zgaduję się z Limitem i razem ruszamy na center do siedziby cyklozowiczów. Pod dworcem ciasno, ale nie robi na mnie to żadnego wrażenia i sprawnie slalomem przedzieram się pod krzyżówkę z Dęblińską. Spoglądam za siebie Limit się stracił, a zamiast niego wyłania się Mario. No ciekawe wsysło Adama.
Wtaczamy się do Oddziału, a jego nie ma. Okazuje się, że zachciało mu się wizję lokalną sporządzić z postępów prac na Piłsudskiego.

Obrady zleciały do 18:00. Opuszczamy lokal i na objazd. Z racji, że jeźdźców tylko trzech było, to tak ustawiamy marszrutę by każdemu było po drodze. 
Najpierw odwozimy Mariusza na Stary Sosnowiec (dzielnica Kiepurolandu :D), następnie powrót na szlak pogranicza i w dwóch bujamy się na Milowice. Powrót na asfalt i wlot do Czeladzi. Dalej za Strusiami przecinamy Brynicę i wpadamy do sąsiadów zza rzeki. Przez Przałajkę na Wojkowice i lądujemy u Limita na włościach. Chwila pogaduch i już samemu z Psar śmigam przez Preczów na P4. Przeskok na bieżnię w celu zlokalizowania znakomych. Nikogo niet to jadę dalej. Przecinką przez Łęknice w rejon Kauflanda i już prosto wzdłuż głównej drogi z Gołonoga na Zagórze. 

Myślałem, że uda się już dziś do 1000 dokręcić, ale aura nie sprzyjała to na jutro zostało jeszcze dwie dyszki dokręcić.

Szczytowanie na Dorotce czyli rozgrzewka przed Krakowem

Czwartek, 9 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dzień praktycznie zaczęty od dwóch kółek. Jutro początek wyjazdu na delegację do Nowego Sącza więc dziś wedle grafiku wolne.

Pobudka o 8:00, ogarniam się trochę i ruszam z tatą rowerami stawić się na wokandę sosnowiecką w tatowej sprawie. Właściwie dziś tylko orzeczenie sądu to i szybko zlatuję i na 10:00 właściwie jestem już z powrotem w domu. 

Przerwa na śniadanie i po 12:00 znów odpalam Authora i lecę do PTTK-u na zwiady co to za nową osóbkę Zarząd zatrudnił oraz opłacić składki ubezpieczeniowe klubowiczów. Tutaj trochę zlatuje czasu na różnistych dodatkowych pogaduchach. 15:00 wybija pora do domu wracać wrzucić cosik na ruszta przy porze obiadowej.

30 km już ukręcone na odcinku Zagórze - Centrum - Zagórze. Obiadek wrzucony. Odpoczynku trochę i po 17:00 ruszamy z Prezesową Narzeczoną na rozruch przed wypadem do Krakowa. Nim jednak odpaliliśmy jednoślady podpinam julci zapodawacz kilometrów.

Na początek szybki szpil do Gołonoga w celu nawiedzenia tamtejszego salonu BIKE ATELIER. Martyna zakupuje sobie hełmofon zyskując + 2 do szykowności. Ja korzystam przy okazji i zakupię łańcuch do swojego Meridiana w przyszłym tygodniu już łobuz powinien wyruszyć na drogi.

Z pod salonu Meridy zmierzamy na P3 od strony Piekła. Objazd bieżni od zachodu i przebijamy się na Zieloną. Dalej to już na azymut w kierunku zachodzącego Słońca. Opuszczamy Park na Zielonej i żwawym tempem na Łagiszę. Przecinamy "86" w rejonie Lwa i zaczynamy szczytowanie czyli podjazd na "Dorotkę". Bardzo mi się dziewczę opierało, że nie da rady wjechać, a nim się obejrzała już wtoczyliśmy się pod kościółek na szczycie. Idealnie się zgraliśmy się ze Słońcem chowającym się za horyzont. Pora wracać.
Zjazd w kierunku Osiedla Zamkowego, kręcimy się jeszcze chwilę już po zachodzie po terenie Pałacu Mieroszewskich i Wzgórzu Zamkowym i już prosto do domu przez Warpie i Mydlice. 

Przez weekend trochę przerwy i po niedzieli kręcimy dalej.

DPD

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria praca
Znów dłuższy przestój od bika. Dziś jazda wyłącznie do pracy i z lekkim  zagięciem w drodze powrotnej.

Start z domu idealnie 7:30. W miarę dobrze się kręci. Miejscami lokalnie jeszcze ścięta woda powodująca małe poślizgi.
Docieram 20 minut później na bazę. Spoglądam na licznik, a tam godzina 6:53. Co jest czyżby jakimś cudem za szybko wystartował. Niee wszystko jasne licznik nie ma automatycznej zmiany strefy czasowej i tu mi się godzina straciła.

Dniówka się nieco przeciąga i kończę dziś o 18:00. By nie wracać tak samo, azymut powrotny przebiegał, przez Stawiki, Mireckiego, Ścieżkę wzdłuż Będzińskiej, aż do granic miasta i szczytem przez osiedle Środula aż pod dom.