Szczytowanie na Dorotce czyli rozgrzewka przed Krakowem
Czwartek, 9 kwietnia 2015
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Dzień praktycznie zaczęty od dwóch kółek. Jutro początek wyjazdu na delegację do Nowego Sącza więc dziś wedle grafiku wolne.
Pobudka o 8:00, ogarniam się trochę i ruszam z tatą rowerami stawić się na wokandę sosnowiecką w tatowej sprawie. Właściwie dziś tylko orzeczenie sądu to i szybko zlatuję i na 10:00 właściwie jestem już z powrotem w domu.
Przerwa na śniadanie i po 12:00 znów odpalam Authora i lecę do PTTK-u na zwiady co to za nową osóbkę Zarząd zatrudnił oraz opłacić składki ubezpieczeniowe klubowiczów. Tutaj trochę zlatuje czasu na różnistych dodatkowych pogaduchach. 15:00 wybija pora do domu wracać wrzucić cosik na ruszta przy porze obiadowej.
30 km już ukręcone na odcinku Zagórze - Centrum - Zagórze. Obiadek wrzucony. Odpoczynku trochę i po 17:00 ruszamy z Prezesową Narzeczoną na rozruch przed wypadem do Krakowa. Nim jednak odpaliliśmy jednoślady podpinam julci zapodawacz kilometrów.
Na początek szybki szpil do Gołonoga w celu nawiedzenia tamtejszego salonu BIKE ATELIER. Martyna zakupuje sobie hełmofon zyskując + 2 do szykowności. Ja korzystam przy okazji i zakupię łańcuch do swojego Meridiana w przyszłym tygodniu już łobuz powinien wyruszyć na drogi.
Z pod salonu Meridy zmierzamy na P3 od strony Piekła. Objazd bieżni od zachodu i przebijamy się na Zieloną. Dalej to już na azymut w kierunku zachodzącego Słońca. Opuszczamy Park na Zielonej i żwawym tempem na Łagiszę. Przecinamy "86" w rejonie Lwa i zaczynamy szczytowanie czyli podjazd na "Dorotkę". Bardzo mi się dziewczę opierało, że nie da rady wjechać, a nim się obejrzała już wtoczyliśmy się pod kościółek na szczycie. Idealnie się zgraliśmy się ze Słońcem chowającym się za horyzont. Pora wracać.
Zjazd w kierunku Osiedla Zamkowego, kręcimy się jeszcze chwilę już po zachodzie po terenie Pałacu Mieroszewskich i Wzgórzu Zamkowym i już prosto do domu przez Warpie i Mydlice.
Przez weekend trochę przerwy i po niedzieli kręcimy dalej.
Pobudka o 8:00, ogarniam się trochę i ruszam z tatą rowerami stawić się na wokandę sosnowiecką w tatowej sprawie. Właściwie dziś tylko orzeczenie sądu to i szybko zlatuję i na 10:00 właściwie jestem już z powrotem w domu.
Przerwa na śniadanie i po 12:00 znów odpalam Authora i lecę do PTTK-u na zwiady co to za nową osóbkę Zarząd zatrudnił oraz opłacić składki ubezpieczeniowe klubowiczów. Tutaj trochę zlatuje czasu na różnistych dodatkowych pogaduchach. 15:00 wybija pora do domu wracać wrzucić cosik na ruszta przy porze obiadowej.
30 km już ukręcone na odcinku Zagórze - Centrum - Zagórze. Obiadek wrzucony. Odpoczynku trochę i po 17:00 ruszamy z Prezesową Narzeczoną na rozruch przed wypadem do Krakowa. Nim jednak odpaliliśmy jednoślady podpinam julci zapodawacz kilometrów.
Na początek szybki szpil do Gołonoga w celu nawiedzenia tamtejszego salonu BIKE ATELIER. Martyna zakupuje sobie hełmofon zyskując + 2 do szykowności. Ja korzystam przy okazji i zakupię łańcuch do swojego Meridiana w przyszłym tygodniu już łobuz powinien wyruszyć na drogi.
Z pod salonu Meridy zmierzamy na P3 od strony Piekła. Objazd bieżni od zachodu i przebijamy się na Zieloną. Dalej to już na azymut w kierunku zachodzącego Słońca. Opuszczamy Park na Zielonej i żwawym tempem na Łagiszę. Przecinamy "86" w rejonie Lwa i zaczynamy szczytowanie czyli podjazd na "Dorotkę". Bardzo mi się dziewczę opierało, że nie da rady wjechać, a nim się obejrzała już wtoczyliśmy się pod kościółek na szczycie. Idealnie się zgraliśmy się ze Słońcem chowającym się za horyzont. Pora wracać.
Zjazd w kierunku Osiedla Zamkowego, kręcimy się jeszcze chwilę już po zachodzie po terenie Pałacu Mieroszewskich i Wzgórzu Zamkowym i już prosto do domu przez Warpie i Mydlice.
Przez weekend trochę przerwy i po niedzieli kręcimy dalej.