Czerwcowa Rada, uczelnia, objazd, dom
Środa, 12 czerwca 2013
· Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, rekreacja
Dzień jakoś tak bez większych ciekawostek. Na 16:00 śmigam na comiesięczne spotkanie prezesów klubów PTTK w regionie. Po drodze na Mec ogarnąć czy są tusze do mojego Canona. Dalej na Orion i 3 Maja lecę na Centrum. Na lewym pasie trochę pomarańczowych dłubie przy torowisku więc momentami jazda slalomem. Z centrum na Dęblińską i wbijam na Stawiki dalej Borki i 86 do Kato. Unikając świateł wbijam się na ścieżkę przez Gwiazdy i Bankową na Staromiejską.
Po zebraniu kierunek Chorzów. Na Gliwickiej nie ma tłoku więc minuta siedem i już na Batorym skąd nawrót na Sportową. Łapię wpis u wykładowcy. Czasu jeszcze w zapasie więc trochę sobie zaokrąglam drogę powrotną.
Na początek do Parku Śląskiego i na przestrzał pod TV Katowice w Bytkowie. Dalej z Bytkowa jak droga prowadzi na Michałkowice, przecinam DK 94 i kierunek Piekary. Przejeżdżam Dąbrówkę Wielką i w Wojkowicach wracam na Zagłębiowskie tereny. W przygranicznym Netto w Wojkowicach zakup czegoś na ząb i ruszam na Rogoźnik. Przy jednym ze zbiorników konsumpcja zakupów. Posilony dalej zmierzam na Strzyżowice. Korzystając z okazji i w miarę przejrzystego powietrza wdrapuję się na Górę Siewierską. Zjazd i polami melduję się w Psarach. Dalszy zjazd przez Sarnów, Przeczów na Marianki do P4. Ludzisków trochę myślę może ktoś da z kopyta i będzie się z kim pogonić. Gdzie tam samemu ciągnę do końca asfaltu na Piekle i wjazd na pętlę wokół P3. Pogoda sprzyja więc jazda slalomem. Docieram pod plażę zwalniam tempo, a tu się ukazują wyścigówki Duszków i Frey. Pogawędka i przegrupowanie Haibike i ekipą ruszają żwawo na koleją szybką pętlę. A ja jeszcze nawijka z Rafałem. Potem się rozchodzimy, znów pętla wokół zbiornika dogonić biegnącego Łukasza. Kawałek jego tempem jadę za nim po czym na końcu bruku docierają Andrzej i podpinam się za nimi. Na finiszu mi trochę uciekają. Postój na Patrycję i za jej namową jeszcze jedno okrążenie. To już była mordęga. Pierwsze kilometry tnę jako pierwszy ale na 2 km bateria słabnie i lecę już za kołem. Średnio pow. 35km/h ciężko ale się nie poddaję. Na półmetku próba ataku między Patką ale uległem. Sakwa i już przejechany dystans robią swoje i w efekcie do końca trzymam się za kołem. Chwila oddechu i zmykam wreszcie na Zagórze. Wpadając tym razem na Dominika z którym ciągnę pod sam dom, a on dalej na Klimontów.
Po zebraniu kierunek Chorzów. Na Gliwickiej nie ma tłoku więc minuta siedem i już na Batorym skąd nawrót na Sportową. Łapię wpis u wykładowcy. Czasu jeszcze w zapasie więc trochę sobie zaokrąglam drogę powrotną.
Na początek do Parku Śląskiego i na przestrzał pod TV Katowice w Bytkowie. Dalej z Bytkowa jak droga prowadzi na Michałkowice, przecinam DK 94 i kierunek Piekary. Przejeżdżam Dąbrówkę Wielką i w Wojkowicach wracam na Zagłębiowskie tereny. W przygranicznym Netto w Wojkowicach zakup czegoś na ząb i ruszam na Rogoźnik. Przy jednym ze zbiorników konsumpcja zakupów. Posilony dalej zmierzam na Strzyżowice. Korzystając z okazji i w miarę przejrzystego powietrza wdrapuję się na Górę Siewierską. Zjazd i polami melduję się w Psarach. Dalszy zjazd przez Sarnów, Przeczów na Marianki do P4. Ludzisków trochę myślę może ktoś da z kopyta i będzie się z kim pogonić. Gdzie tam samemu ciągnę do końca asfaltu na Piekle i wjazd na pętlę wokół P3. Pogoda sprzyja więc jazda slalomem. Docieram pod plażę zwalniam tempo, a tu się ukazują wyścigówki Duszków i Frey. Pogawędka i przegrupowanie Haibike i ekipą ruszają żwawo na koleją szybką pętlę. A ja jeszcze nawijka z Rafałem. Potem się rozchodzimy, znów pętla wokół zbiornika dogonić biegnącego Łukasza. Kawałek jego tempem jadę za nim po czym na końcu bruku docierają Andrzej i podpinam się za nimi. Na finiszu mi trochę uciekają. Postój na Patrycję i za jej namową jeszcze jedno okrążenie. To już była mordęga. Pierwsze kilometry tnę jako pierwszy ale na 2 km bateria słabnie i lecę już za kołem. Średnio pow. 35km/h ciężko ale się nie poddaję. Na półmetku próba ataku między Patką ale uległem. Sakwa i już przejechany dystans robią swoje i w efekcie do końca trzymam się za kołem. Chwila oddechu i zmykam wreszcie na Zagórze. Wpadając tym razem na Dominika z którym ciągnę pod sam dom, a on dalej na Klimontów.