Listopadowe zebranie Regionalnej Rady Turystów Kolarzy
Po zebraniu jeszcze w miarę ciepło. Zastanawiam się jaką pętlą do domu wracać. Po głowie chodzi kierunek Giszowiec i na Mysłowice, a dalej się zobaczy. Przy lotnisku zmiana koncepcji, na przestrzał przez miasto ląduję w Parku Śląskim, a skoro tu jestem nie odmówiłem sobie przyjemności przejażdżki po "czerwonym dywanie" - nowej nawierzchni ścieżek parkowych. Potem pod Planetarium i wieżę TV w Bytkowie. Skąd dla odmiany zamiast pod rondo z kulami w Siemcach jadę prosto w ul. Wróblewskiego i jej ciąg składający się z Bytkowskiej, Oświęcimskiej, Kościelnej i Tarnogórskiej. Ląduję w Michałkowicach i dalej w Piekarach. Stamtąd jad droga prowadzi kierunek Bobrowniki i wreszcie znajome tereny. Przecinam "granicę" Brynicę i już w Wojkowicach. Zaczyna się robić dość chłodno temp. spada blisko zeru. Muszę jeszcze o jakieś izolacji na stopy bo trochę się wychłodziłem. Nie jest źle nogi jeszcze zapodają, do tego pofałdowany teren Wojkowic sprawia, że można było się zagrzać na małych pagórkach. Dalej Grodziec. Pod Dorotką zastanawiam się czy odbić na Psary i wylecieć na Mariankach, ale czuję, że to zły pomysł i ruszam w kierunku Zamku w Będzinie, skąd już na DG, omijam center i skręcam na Mydlice i już dalej na Zagórze do domu.
Kolejna alternatywna droga powrotna z Kato opanowana. Jechało się z miarę dobrze chociaż mogło mogło być trochę cieplej.