Tour de Śląsk
Opis dojdzie jutro gdyż ponieważ wyjebany jestem jak koń po westernie :p
fotostory Pawła z rajdu w Mikołowie i drogi na Bytom
Galeria Romka Badury z rajdu w Bytomiu
Edit
Po wczorajszych harcach sam nie wiedziałem na ile sił starczy i na jakie imprezy się załapiemy, a tu i dwie imprezy zaliczone pół Śląska objechane no i dystans konkretny.
Pobudka o 6:00, cztery godziny snu, ale musi wystarczyć. Siostrze drukuję jakieś materiały na uczelnię i powoli się rozkręcam do życia. Głowa trochę boli, ale mam nadzieję, że przejdzie. Na ostatnią chwilę zbieram się do wyjścia i gonię pod fontannę, gdzie ustawiłem zbiórkę na dzisiejszą ustawkę. Do końca nie wiedziałem ile nas się uzbiera. W efekcie ruszamy w piątkę Ja, tata, brat, Paweł i Darek. Marcin jak on to lubi stwierdził, że będzie nas gonił bo mu się przysnęło. Kot odpuścił. W tym składzie jedziemy na 3 Stawy zgarnąć Ryśka po drodze. Znów się musiał na nas naczekać. Mamy jakieś 1,5 h czasu na dotarcie. Trasa jaką przygotowałem biegła głównie asfaltami przez 3 garby, Ochojec, Piotrowice, Podlesie i wylecieliśmy w Mikołowie. Z racji, że mało tam bywam z lekkim kręceniem po centrum Miasta docieramy miejsce zbiórki, na parę metrów przed spotykamy Piotra z Rudy( Man_22), który nam towarzyszył w dalszej części dnia.
Po zapisach i pieczątkach do kolekcji, chwila dla kultury i zwiedzamy muzeum ziemi mikołowskiej. Dajemy szansę jeszcze spóźnialskim i ruszamy. Tutejszy oddział przygotował dość krótką trasę ale z licznymi zjazdami i podjazdami w Łaziskach, w ramach rajdu zapalenie znicza działaczowi oddziału, którego im. jest ten rajd i ognisko w Łaziskach średnich na które się nie piszemy z myślą, że odbędzie się w Bytomiu. Dodatkową atrakcją było wejście na hałdę pomiędzy elektrownią, a kopalnią Łaziska - jednym z największych sztucznych wzniesień w regionie, 90 metrów przewyższenia i ok. 389 m n.p.m. skąd przy bezchmurnej pogodzie rozciera się rozległy widok na okolicę i góry.
Pora się zbierać, a Marcina jeszcze nie ma, ale już nie dużo mu zostało i zgadujemy się przy pomniku. W ośmiu ruszamy do Bytomia na imprezę organizowaną przez Romka. Generalnie asfaltami, z Łazisk do Bujakowa do drogi wojewódzkiej 925, którą dotrzemy do celu. Przed granicą z Rudą Śląską Rysiek woła, że ma defekt przedniego koła. Problem z łożyskiem na tyle nie dobry, że decyduje się na powrót do domu. Do Halemby docieramy razem i Rysiek łapie się na autobus do Katowic, a my dalej wspinamy się przez Rudę pokonując kolejne dzielnice.
Przy Hucie Pokój chwila odpoczynku dla nóg i tel. do Romka, w celu dogadania konkretnej godziny startu. Pomimo chęci nie dotrzemy punktualnie i będziemy łapać ich na trasie. Już w Bytomiu zakupy na ognisko i gonimy pod rynek i dalej za grupą, którą doganiamy przy Macu na Karbiu.
Trasa wyszła coś ponad 50km i wiodła w większości podobnie jak na nocnym z dodatkiem, że pojechaliśmy na żabie doły.
W takcie przerwy okazuje się, że ogniska jednak nie będzie, no trudno świat się nie zawali. Po rajdzie coś ok. 19:00 herbatka na Rynku i konsumpcja kiełbasek na zimno. Romek zaprasza na afer w Platformie ale jednak odpuszczamy z Bytomia ciężko się w nasze strony w środku nocy wydostać. W 6 ruszamy w drogę powrotną DK 79 w kierunku Jaworzna. Ruch już nie duży, ale łapiemy czerwoną falę i co chwilę postój na krzyżówkach. Mijamy Bytom, Chorzów, Katowice i kierujemy się na Mysłowice. Przelotowa ok. 30 km/h nogi pomimo chłodu jeszcze zapodają.
Przy Realu na Mysłowicach się rozdzielamy się Paweł z Darkiem do siebie wgłąb Mysłowic, a my pod Giełdę i na Sosnowiec. Już trochę wolniejszym tempem turlamy się na Zagórze, gdzie jak to zwyczajowo na Mecu odbija Marcin na Kazimierz, a ja na dół do siebie.
Dzień pod znakiem spontan pisany w biegu. Szkoda tylko Ryśka, tak się napalił na jazdę, a tu pech i przymusowy zjazd do domu.