Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi gozdi89 z miasteczka Sosnowiec. Mam przejechane 96337.00 kilometrów w tym 8986.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.25 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Roczne osiągi:

2024

button stats bikestats.pl

2023

button stats bikestats.pl

2022

button stats bikestats.pl

2021

button stats bikestats.pl

2020

button stats bikestats.pl

2019

button stats bikestats.pl

2018

button stats bikestats.pl

2017

button stats bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

Znajomi - Pozytywnie zakręceni

Czym się zajmuję:

dodatkowo:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gozdi89.bikestats.pl

Archiwum bloga czyli Co?, Gdzie?, Z kim? i Kiedy?

Dane wyjazdu:
113.00 km 26.00 km teren
06:02 h 18.73 km/h:
Maks. pr.:42.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Meridian

Wyprawa nad Bałtyk - dzień drugi

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 3

Etap drugi z przyczyn technicznych krótszy niż zamierzaliśmy Kluczbork - Antonin.

Dzień się zaczął pochmurno z tendencją dla pogody. Powoli się rozkręcamy poranna porcja kalorii i bierzemy się za pakowanie. Już wiadomo będzie obsuwa w czasie. Serwis rowerów - czyszczenie i smarowanie napędu ale co zrobić z bagażnikiem. Metalo - plastyk czyt. Limit próbował naginać trochę lecz na nic się to zdało bo bagażnik wybredny i jedna ze wspornic nadłamała się więc szukamy skąd i gdzie zaradzić w niedzielę inny bagażnik. Adam ruszył w miasto, a Ja pilnowałem dobytku zastanawiając się co by tu wymodzić. Na pomoc dotarł właściciel obiektu, gdy Limit usilnie szukał sprzedawcy, u nas trwała operacja usztywnienia badziewia. Udało się coś wymodzić. Jak by tego było mało to wracając z miasta Limit oznajmił, że poszła Mu też szprycha, która przysporzyła nam ambarasu. Doprowadzamy rower do stanu używalności, teraz na mnie przypadła rola wiezienia naszego mobilnego awaryjnego lokum co by odciążyć zwichrowany bagażnik i osłabione koło. Fota na odchodne i lecimy. Zamiast o 8:00 ruszamy o 11:30 dopiero. Aura nie chce współpracować jak gdzieś lepszy asfalt to wmordewind był na tyle nie miły i dymał w nas dodatkowo spowalniając nam prędkość.

Wiedzeni w dalszym ciągu przez Garmina, który sprytnie prowadzi nas różnymi bocznymi drogami jedziemy w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego, co w ciągu dnia i przygód zmieniło nasze plany i wiedzieliśmy, że dziś będzie ciężko tam dotrzeć. Wiatr na twarz, bijące koło nie było łatwo. Mknąć między łąkami, wsiami, polami, lasami mimo tego jedziemy dalej. W oddali widać front nadchodzi co nie wróży nic dobrego. Na odcinkach gdzie się dało rozkręcaliśmy nasze ciężarówki nawet do 40. Uciekając przed chmurą docieramy do Komorzna robiąc przystanek na drugie śniadanie, robimy zakupy ledwo się pod parasole schowaliśmy, a tu jak nie lunie to ponad półgodziny przestoju znów nam wypadło. Dobrze, że ta chmura gdzieś w polach nas nie złapała. Jak już woda z drogi lekko spłynęła, nadrabiając stracony czas nie marudząc brnęliśmy dalej. W Ignacówce wjeżdżamy w już 3 województwo przed nami dwa dni drogi w Wielkopolsce. Trasa mija dość spokojnie nie gonimy tempa no może czasami z przerwami na drobne majstrowanie przy kole i foceniu krajobrazów, okolicznych budynków sakralnych i nie tylko.

Przed Marcinkami, gdzie robiliśmy zakupy na wieczorny futrunek ekstra premia górska dała popalić. Już wiemy, że nie da rady osiągnąć Ostrowa, a początkowo nawet Pleszewa i brniemy do Dębnicy, gdzie kończył się 3 odcinek dzisiejszego etapu. Za Kobylą Górą znów zanosi się na konkretny deszcz. Twardo jedziemy w kierunku chmury prowadzeni przez wiadomo kogo. Daleko nie udała się ta szarża parę kilometrów od miasta burza nas dopada w ostatniej chwili schowaliśmy się pod wiatą przystankową.

W Dębnicy okazuje się, że z noclegu nici więc dzięki Garminowi i potwierdzeniu przez miejscową aktywnie spędzającą czas z kijami Panią trafiamy do Antonina, gdzie dzisiejsze zmagania zakończamy.

Dzień pod znakiem bagażnika i szczęścia lub dobrych układów z Górą. Minimalny cel trzy cyfrowy dystans zrobiony. Jutrzejszy cel Biskupin czy dojedziemy dzień wstanie to się zobaczy.
Kategoria wyprawy rowerowe



Komentarze
vizirek
| 21:14 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Będzie co wspominać. Szerokości
edytek
| 17:33 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Przygód wiele, więc tylko pozdrówcie trzeciego:)
gizmo201
| 12:47 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Oj to widzę, że macie podróż z przygodami, o by ich już nie było więcej
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa siemn
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]