Wtorkowe popołudnie z CYKLOZą
Mając trochę spraw na głowie, człowiek nie pracujący wiecznie zajęty dzwonię do Adama, że trochę się spóźnię. Nawet na dobre to wyszło, gdyż Asia też mogła do nas dołączyć. Tym razem Ja byłem dojeżdżającym, a nie jak dotąd Adam. Spotykamy się na Rynku w Czeladzi jest już Adam i Edyta, czekamy jeszcze chwilę na Joannę, która zaraz za mną dotarła. Chwila rozmowy i jedziemy. Z racji, gospodarza Adam prowadzi dzisiejszego tripa. Bocznymi drogami i kawałek żółtym szlakiem rowerowym dokręcamy do Grodźca. Dalej pod Przełajkę, gdzie tym razem od tej strony terenami jedziemy do Wojkowic. Chwila nieuwagi i zaliczam kolejną glebę na tyle delikatną, że obyło się bez szlifów na ciele. Terenem i dalej Klinkierem docieramy do Parku w Rogoźniku, gdzie w Restauracji "Amfiteatr" rozgrzewamy się kawą, herbatą kto co wolał. Dalszy plan to stanowisko paralotniarzy na Górze Siewierskiej, na kamienistym podjeździe Aśka, żeby nie być dłużna również zalicza bliskie spotkanie z ziemią. Na szczycie podziwiamy rozległą panoramą okolic. Powrót jak tradycyjnie przyjęliśmy inną drogą.
Krążyliśmy jeszcze trochę zmierzając w kierunku Sosnowca, ale czas już gonił więc zmieniamy plany, przecinamy krajówkę i od (edit: SARNOWA) napędzam pociąg i lecimy przez Łagiszę, Będzin na Pogoń w Sosnowcu, gdzie odprowadzamy Edytę pod drzwi. Dalej do Centrum Sosnowca odprowadzając Asię. Pogaduchy na pożegnanie i lecimy na Zagórze. Myślałem, że jeszcze doholuję Limita pod Preczów, ale to On mnie pod dom podprowadza i się żegnamy.
Dzień, właściwie popołudnie miło spędzone nawet chłodny zimny wiatr w takim towarzystwie nie przeszkadzał. Dzięki za wspólną jazdę i do następnego.