Zebranie klubowe z objazdówką.

Piątek, 22 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Z dziennika pokładowego. Piątek 22 czerwca.
Dzień jak co dzień rano sprawy urzędowe, po południe rowerowe.
Do obiadu, nadrabiałem zaległości ze sprawozdaniem z dnia wczorajszego i przesiedziałem w serwisie u dziadka dłubiąc przy rowerach. Zawsze jakiś grosz wpadnie.
Po obiedzie regeneracja sił w postaci leżakowania. Coś ostatnio wszystko mnie boli.Nie wiem czy to po tym upadku na Biku czy efekt jakiegoś choróbska, które chce mnie złapać.

Za dużo czasu nie było bo na 16:00 do oddziału na Cyklozowe ostanie zebranie przed wakacjami. Trochę mi się drzemka wydłużyła wiec zbieram się na równe nogi, po rower i w drogę. Okazuje się, że i tak docieram pierwszy Średnia na tym odcinku ponad 25km/h. Po czym się cała ekipa zebrała. Witamy w cyklozowym klubie ludzi pozytywnie zakręconych nowych członków Edytę i Marcina. Trochę właściwie ok 1,5 godz. upływa nam na sprawach klubowych. Po zebraniu jak już się u nas przyjęło organizujemy dla ludzi na rowerach objazdówkę celem lepszej integracji. Akurat więcej chętnych nie było więc w piątkę: Ja, Limit, Pablo, Marcin i Edyta. ruszamy w trasę. Początkowo Ja z Pablem wodzimy ludzi po trasie docierając przez Stawiki, Park Tysiąclecia , bulwar Brynicy do Czeladzi. Tam zabieram ekipę na trasę, którą odkryłem z Pawłem na ostatniej wspólnej jeździe i lądujemy przy rondzie na Piaskach. Paweł skręca na pogoń, a nam się szwędacz włączył.

Na rondzie odbijamy na M1 w planach zrodziła się P3, no to od M1 przez przez kładkę wjeżdżamy na Syberkę. Dalej do nerki i wzdłuż wałów na Pogorię. Docieramy pod molo i myślimy gdzie dalej. Nagle zjawia się Damian, zaraz za nim Cyklozowy człowiek Pan Rysiek, a po nim Dydku z Wilim i się grupka zrobiła konkretna. Zatrzymaliśmy ruch na deptaku. My tu gadu gadu, a wypadało by jechać dalej. Przetasowujemy się, Damian na Zagórze, Marcin na Pogoń, a chłopaki wąskooponiaści (czyt. Dydku z Wilim) dalej krążyli dookoła zbiornika wpadając na Ghostów. A my dalej w czwórkę Limit, Pan Rysiek, Edyta i Ja penetrować różne dziury. Tym razem Limit przejął dowództwo i nas prowadził. Wracamy się do Zielonej, gdzie przez mostek kręcimy na Preczów. Zawijka do Lasku, który wyprowadził nas do Sarnowa. Przecinamy krajówkę i w górę do Psar. Za kawałek odbijamy znów w teren lądując przy Lwie w Gródkowie. Dalej u podnóża Dorotki dojeżdżamy do Lasku Grodzieckiego. Adaś w końcu uświadomił mnie gdzie tam jest leśniczówka. Jeszcze chwilę razem i pora się rozłączać, jak to bywa szybko się nie dało pogaduchy, pogaduchy i jeszcze raz. Nareszcie się rozdzielamy. Limit zawijasami do domu, a My w drugim kierunku odprowadzając Panią na Pogoń. Przy stołówce się żegnamy, chłodno po rękach się robi i przykręcamy z kopyta. Przyznam, że miałem problemy nadążyć za Panem Ryśkiem. Jego 1,75, a moje 2,25 nie pozwalało na utrzymanie tempa na betonie

Wracamy do Ślimaka, robimy nawrót i przez 3 Maja pod Park na Środuli, gdzie przez Małe Zagórze do domów.

Miało być delikatnie i chyba było. Jutro Goczałkowice i atak na 200 km. Czy się uda dzień pokarze. DO Zobaczenia na SZLAKACH.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ujrze

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]