Rowerowe rozpoczęcie lata

Czwartek, 21 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Opis nadrobię rano. Rozpisałem poemat i mi się usuneło bulewers idę w kimę.

Z dziennika pokładowego.
Czwartek 21 czerwca, dzień jak co dzień oczywiście minął w rowerowym stylu.

Co prawda nie tak cały, a i tak fajnie minął.
Od rana za porządki mnie wzięło w końcu musiałem ten pokój do ładu doprowadzić. W przerwie dzwonię do Limita jak tam mu nocka minęła w szpitalnych murach i kiedy go wypuszczają. Odpowiedź była zadowalająca, na szczęście bez żadnych komplikacji za niedługo wychodzi i będzie później na Zagórzu jak będę dyspozycyjny to możemy się spotkać i podsumować środowe bliskie spotkanie z blaszakiem. Nie przyszło mi do głowy, że przyjedzie na biku. W sumie dla ludzi z CYKLOZą to w sumie nie wypadało myśleć inaczej. Pierwsza próba wyciągnięcia mnie na bika się nie powiodła, bo przypadło na mnie, by obiad ugotować. Całe szczęście, że zmywanie mnie ominęło. Druga próba już była lepsza bo wracałem z przychodni i już nie miałem żadnych zobowiązań. Ustawiamy się u mnie pod blokiem, po drodze napatoczyłem się na Dydka, chwilę gadamy i zjawia się Adam - jak na bliskie spotkanie z samochodem to cało wyglądał, jedyne co to plaster zakrywający drobny uraz na czole.

Przepakowuję plecak i jedziemy. Pierwszy pitstop dość, szybko. Szpitalna dieta wygłodziła poszkodowanego więc wylądowaliśmy w Da Grasso przy rondzie Merkury. Po degustacji podkręcamy pod Antykwariat i dołącza do nas Wili na swoim ostrzaku. Wspólnie jedziemy jeszcze na P3. Od mola skręcamy w lewo i do przystani na Niepiekle jedziemy jeszcze w czwórkę. Dydku z Wilim krązą dalej wokół zbiornika, a Ja wyciągłem Adama na fragment trasy niedzielnej wycieczki do Ogrodzieńca. Udajemy się lasem wogół P4 na Ujejsce. Tam szlakiem rowerowym na Sikorkę, następnie pod Bugaj, gdzie zmierzamy na Tucznawę. Pod remizą postój - tankowanie do chłodnicy i jedziemy dalej polnym szlakiem pod Błędów. Z racji, że jesteśmy na terytorium Kosmy to do niej dzwonimy, a rydz może się dołączy do naszego teamu i się gdzieś pokręcimy. Okazuje się, że my u niej, a Monia wydaje wypłatę w jednym z sosnowieckich marketów.

No nic pora wracać, Adam tu cyt. " Ja to chyba faktycznie zdrowo musiałem się jebnąć w dekiel skoro, zaraz po wyjściu od 100 km przejadę". Wiec, żeby nie być gołosłownym ten cel realizujemy. Przez Łosień do Ząbkowic. Z tamtąd do Tucznawy, przez Bugaj wjeżdżamy na trzebiesławickie wzniesienia. Chwila postoju wyrównanie płynów i szczytem przez Las wkraczamy do Trzebiesławic. Dalej to asfaltem pod szuter prowadzący do Siewierza. Nagle włącza się szwędacz i zamiast szutrem do Podwarpia, to jedziemy dalej w górę na Zawarpie. Odkrywam ciekawą budowę, którą nie omieszkamy uwiecznić na fotografii.
No to ja robiłem za tło do budowli.


WIATRAK NA ZAWARPIU.

Zmierzamy dalej w nieznane, trafiamy pod krzyżówkę na DK 86 w rejonie Podwarpia. Dalej wertepami do Wojkowic Kościelnych. Stąd prowadzenie przejmuje Limit. Przekraczamy krajówkę i jedziemy do Przeczyc. Nieznanymi mi drogami i polami docieramy od drogiej strony do Psar. Gdzie chwilę zatrzymuję się u Adama.

Następnie już samemu w planach kręcę w stronę domu lekkim objazdem, aby dobić do 100. Z racji pory kończenia dniówki mojego taty, zmierzam najpierw na Milowice przez Wojkowice i Czeladź. Pod Timkenem jestem z 10 min zapasem czasu. Na liczniku widzę, że jednak nie uda się bariery pobić. Czekam na tatę i już razem przez Pogoń i Wawel wracamy do Domu.

Także wyszła taka niedorobiona 100 ale i tak miło spędzone popołudnie.
Poza tym nareszcie przekroczyłem 3000 w tym roku. Założyłem sobie przejechać 4 klocki przed sierpniowym wyjazdem wakacyjnym oczywiście rowerem nad morze.

Jutro delikatna objazdówka po zebraniu Cyklozy, a jak będzie okaże się w piątkowym sprawozdaniu.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iesci

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]