VI Rodzinny Rajd Rowerowy i Teken part 2

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Kategoria wycieczki
Dzisiejszy dzień przebiegał głównie wokół imprezy rowerowej jaką była szósta edycja Rodzinnego Rajdu Rowerowego.

Po wczorajszym pobycie w naszej strefie kibica i dywagacjom na temat pogody były wątpliwości czy nasza ekipa będzie w stanie dzisiaj jechać.
Rano słońce świeci telefony w ruch i budzimy siebie nawzajem co by nikt nie zaspał na umówione miejsce zbiórki pod Dyskobola. Będziniaki mieli najbliżej to te parę minut mogli jeszcze się jeszcze wybyczyć. Najwcześniej to chyba z całej paczki wystartował Rysiek, który dotarł do nas z Katowic. Pod greckiego atletę zjechało się nas trochę; jedna mniejsza ekipa z center S-ca oraz my z Zagórza: Ja, tata i najmłodszy brat, Wili, Dydek, Łukasz i jego tata wyruszyliśmy o 8:00, co by wspólnie z Ghostami o 8:30 wyruszyć na start rajdu.

Na miejsce zbiórki do Lasku Grodzieckiego docieramy bez żadnych komplikacji po drodze rozkminiając co to się wczoraj w W... działo. Jak na tę chwilę jesteśmy najliczniejszą ekipą. Parę minut później zostaliśmy zdetronizowani przez kolejną liczną grupę małolatów. Zapisy, pobieranie kuponów, naklejek i ruszamy. Miałem się nie angażować w organizację, ale mi to zawsze palma odbije i muszę być w centrum zainteresowania. Jeszcze dobrze nie wystartowaliśmy i pierwsza awaria, jednemu z uczestników poszła śrubka mocująca siodełko. Niestety nie byłem w stanie pomóc i ruszam dalej goniąc peleton. Za kawałek spotykam paparazzi w postaci Hadzisa czekał na mnie robiąc zdjęcia uczestnikom. Chcemy ruszać, a tu kolejna usterka złapał panę i tak to się zaczęło, że stałem się mobilnym serwisem i obstawiaczem w jednym. Szybka wymiana i gonimy. Kolejny pitstop Hadzis poszedł przodem, a ja do następnego Pacjenta, tym razem łańcuch się zaklinował, z tym sobie poradziłem, próbowałem gonić naszych ale odpuściłem, patrząc jak co chwilę na poboczach ktoś z defektami, a i obstawiaczy jakoś mało było no to się już ciągłem na końcu, aż do Rozkówki, gdzie była meta. Pierwszy punkt kontrolny mieliśmy na Dorotce, krótka przerwa podbicie kuponów i ruszamy dalej do następnego punktu pod jakimś źródełkiem gdzie mnie jeszcze nie było. Praktyka w prowadzeniu takiego stada nie poszła na marne poganiacz ze mnie dobry wprawdzie dziś głównie za serwisanta robiłem i zamykacza trasy. Około 200 osób co to jest przy półtora tysięcznej masie, którą się prowadziło.
W między czasie trochę deszczyku, trochę słońca, terenu, asfaltu dla każdego coś miłego. Fajna zróżnicowana trasa przyjemnie się jechało.
Po 2 godzinach kręcenia i zdobycia dwóch punktów kontrolnych wjeżdżamy na metę, a tu grochóweczka, dobra muzyczka, kiełbaski z ogniska również było i na słodko. Życie jak w Madrycie. Padający przelotnie deszcz nikogo nie odstraszał. Zwłaszcza gdy się jest w takim gronie. Po konsumpcji losowanie nagród. Rower jako główna nagroda poszedł na pierwszy ogień, dalej posypały się już mniejsze ale i też atrakcyjne nagrody (m.in. tablet, zegarki, aparaty Olympus, nawigacja) . Mi udało się wygrać materac dmuchany. Dzięki licznym sponsorom żaden z uczestników nie odszedł z gołymi rękoma.

Po całej zabawie ekipa ze startu się rozdziela i każdy z swoją stronę. Teamowi Duchów oraz Mi i Rysiowi się nie spieszyło więc dalej w trasę. Punktem programowym była mała stadnina w Psarach, gdzież to Martini z Lenym mają swojego Qnia. Popijając złoty trunek czekamy na Kowala, który pedicurie Quniowi robił. Po zmianie ogumienia. Nagradzamy kowala brawami i zbieramy się w drogę powrotną na Słowiańską.

W TSG (tajnej siedziby Ghostów) odpalamy RTV podpinka konsoli i rozgrzewamy joypady i turnieju ciąg dalszy. Nowym zawodnikiem Rysiek, jak na pierwszy raz to ładnie mu szło, Ja miałem jakiś gorszy dzień więcej porażek niż wygranych pojedynków ale łatwo ze mną nie mieli. No chyba, że Niecki ale to stary wyjadacz w te klocki. Telefon od staruszka dopijam drugą kolejkę, parę szybkich walk i się zbieram. Zbiorowe CZEŚĆ wszystkim i w drogę powrotną.

Dzień miło spędzony nawet chwilowa nie dyspozycyjność pogody w postaci przelotnego deszczu nie popsuła tego. Dzięki wszystkim za wspólne dzisiejsze harce. Foto myślę, że jeszcze jakieś niebawem się ukaże.

Komentarze (1)

Fajny wypadzik >>>>....

nekor 13:17 niedziela, 10 czerwca 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iezda

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]