Spotkanie Cyklozy i kolejny Szwedzik w kolekcji
Poniedziałek, 23 września 2019
· Komentarze(0)
Jak na poniedziałek wyjątkowo sprawnie wstaję. Nawet budzik nie był potrzebny 3:45 już w pionie. Dopiero kwadrans później budzikowe "jadę na rowerze" dało sygnał, że półgodziny czasu do wyjścia zostało.
Przed piątą drogi puste to i okrężną przez 11 listopada gonię. Dniówka z nadgodziną również uciekła między palcami.
Skończywszy poranną zmianę zjazd do rodziców na krótkie ploty. Nim się oglądam już 15:00.
Kierunek Orion, gdzie miałem się zjechać z Limitem. Chwilę po mnie zjawia się i on. Razem już prosto opłotkami do PTTK na cyklozowowe spotkanie. Docieramy ze sporym zapasem, aby w razie potrzeby przygotować salę sesyjną. Towarzystwo oczywiście się zeszło na hura i to mile mnie zaskakując całkiem ładna frekwencja.
Ogłaszamy z Krzyśkiem różne klubowe sprawunki i tak zlatują prawie 2 godziny. Pora się zbierać. Do meczu siatkówki jeszcze trochę czasu więc korzystam z okazji nabicia kaemów i odprowadzam Limita do Czeladzi. Na wysokości Rynku odbijam, a Limit tnie do siebie.
Kręcąc na Będzin olśniło mnie, że jeszcze jest jedno przejście podziemne, gdzie Szweda napotkam. A było to w rejonie stadionu. Trochę marudzenia i focenia.
Dokumentacja zrobiona, cała naprzód na Zagórze. Bo za półgodziny się mecz zacznie.
Się maluje
dla mas
transport publiczny
Się pod Będzinem Szwedzik z mychą skitrał
Przed piątą drogi puste to i okrężną przez 11 listopada gonię. Dniówka z nadgodziną również uciekła między palcami.
Skończywszy poranną zmianę zjazd do rodziców na krótkie ploty. Nim się oglądam już 15:00.
Kierunek Orion, gdzie miałem się zjechać z Limitem. Chwilę po mnie zjawia się i on. Razem już prosto opłotkami do PTTK na cyklozowowe spotkanie. Docieramy ze sporym zapasem, aby w razie potrzeby przygotować salę sesyjną. Towarzystwo oczywiście się zeszło na hura i to mile mnie zaskakując całkiem ładna frekwencja.
Ogłaszamy z Krzyśkiem różne klubowe sprawunki i tak zlatują prawie 2 godziny. Pora się zbierać. Do meczu siatkówki jeszcze trochę czasu więc korzystam z okazji nabicia kaemów i odprowadzam Limita do Czeladzi. Na wysokości Rynku odbijam, a Limit tnie do siebie.
Kręcąc na Będzin olśniło mnie, że jeszcze jest jedno przejście podziemne, gdzie Szweda napotkam. A było to w rejonie stadionu. Trochę marudzenia i focenia.
Dokumentacja zrobiona, cała naprzód na Zagórze. Bo za półgodziny się mecz zacznie.
Się maluje
dla mas
transport publiczny
Się pod Będzinem Szwedzik z mychą skitrał