Wizytacja bazy noclegowej klubowego rajdu integracyjnego.
Dzień zaczął się dość wesoło, wstałem ze sporym zapasem czasu, a mimo to na ostatnią chwilę wyruszyłem z domu.
Gonitwa na Dworzec PKP w Sosnowcu, gdzie umówiłem się z Krzyśkiem i Edkiem. Rzutem na taśmę kupujemy bilety. Podjeżdża pociąg, my do wejścia przeznaczonego na rowery, a tu kierownik panowie nie pojadą brak miejsc. A taką figę. Pakujemy się na koniec składu i basta. Udało się jedziemy. Desant w Myszkowie, zakupy i kręcimy.
Początkowo kombinowałem delikatniej przez Żarki i na Niegową. Remont drogi i nawrót na Światowid, gdzie wpadamy na czarny rowerowy.
Nim to przez Górę Włodowską do Huciska. Dalej to już za drogą przez Zdów, Bliżyce do Staromieścia, skąd już docelowo do Białej Wielkiej, gdzie będziemy w sierpniu stacjonować. Ścianka przez Bliżycami miodzio.
Z rodzicami Asi ustalamy szczegóły kwaterunku, a gwiazda częstuje nas energetyczną strawą - makaronowo szpinakową.
Miło się rozmawia, a tu jeszcze trzeba do domu dociągnąć.
Powrót nieco inną trasą. Z Lelowa kręcimy przez Sokolniki i Kostkowice do Kroczyc. Kawałek kielecką krajówką, aby odbić na Skarżyce i przez Blanowice zjazd do Centrum Zawiercia na pociąg.
W tą stronę już bez przygód związanych z przewozem rowerów.
Wieczorek spędzony na koncercie Rubika na planu papieskim.