NB Katowice - bo jeżdżenie we mgle jest fajne.
Sobota, 21 października 2017
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Tyle dziś propozycji, ale w reszcie stanęło na wariancie nie obciążającym budżetu, czyli propozycja z Katowic i nocny przejazd do Chudowa i z powrotem w ramach Nightbikingu.
Dogorywam do 10:00, potem porządki, zakupy obiad i nim się oglądam już 17:00.
Pakowanko i ruszam na Piekło. Zgarniam Dominikę i zakosami przez Będzin, Pogoń, Piaski, skrawkiem Milowic, Dąbrówkę Małą, Bogucice kręcimy pod NOSPR.
Przy fontannie na dole może z 8 osób. Coś tu nie tak. 15 minut do startu, a tu tłumów nie ma. Jak po chwili się okazało zbiórka jest u góry przy labiryncie. Tam się wszyscy zebrali. Wybija 20:00 i ruszamy.
Tempo żwawe od samego początku. Ścieżkami rowerowymi udajemy się na Dolinę 3 Stawów, aby wyskoczyć na pętli tramwajowej na Brynowie. Przelot ul. Jankego i przecinamy pod przejściem Wiślankę. Przerwa na Piotrowicach i jedziemy dalej. Trochę zawijasami, dziwnymi drogami, których we mgle nie kojarzę wcale docieramy do lasu, którym wpadamy na szlaki mikołowskie. Jechałem już tędy kiedyś, ale podłoże jakieś inne. Zamglenie coraz większe - widoczność może na 15 metrów. Nim się oglądam wyskakujemy w Paniówkach przy drewnianym kościele, skąd już prosto i też nie do końca pod Zamek w Chudowie. Mleko takie, że osoby które były pierwszy raz pytają się, gdzie zamek, a stoją od niego na 3 metry.
Nieco dłuższy postój i szykujemy się w drogę powrotną.
Powrót przez Paniówki na Borową Wieś i już mi znaną leśną trasą zjazd pod Kościół na Starych Panewnikach. Tam zamieszanie totalne jedni w lewo, drudzy w prawo, pełna dezorganizacja. Rozumie, że tu takie niepisane zakończenie. Biorę na klatę i zabieram ze sobą na kole kilku kolarzy, którzy potrzebowali wrócić pod Spodek, ale totalnie nie wiedzieli, gdzie są. Przez Panewniki na Ligotę, aż pod Pętlę na Brynowie. Następnie już Brynowską do Mikołowskiej. W ostatniej chwili odbijam na środkowy pas bo wylądowalibyśmy na autostradzie.
Zjazd do Rynku i pitstop pod Spodkiem. Żegnam ekipę i razem z Dominiką jedziemy do Maca koło IKEI na kawę i coś na ząb.
Posileni jedziemy dalej przez Szopki i Centrum, Kukułek na Zagórze. Ostatnia prosta zjazd do Gołonoga, Piekiełko, Antoniów i finisz na Osiedlu. Pani odeskortowana pod drzwi, a ja w tył zwrot i powrót na kwadrat. Pod domem zegar mi zeznaje 4:45.
Mega udany wieczór w doborowym towarzystwie ludków pozytywnie zakręconych.
No i wreszcie klątwa minęła, cały rower wrócił do domu po NB - a to pana, zerwany łańcuch, urwana przerzutka. Dziś nic.
Tekla zaprasza.
Pogoria molo o 4:30
Dogorywam do 10:00, potem porządki, zakupy obiad i nim się oglądam już 17:00.
Pakowanko i ruszam na Piekło. Zgarniam Dominikę i zakosami przez Będzin, Pogoń, Piaski, skrawkiem Milowic, Dąbrówkę Małą, Bogucice kręcimy pod NOSPR.
Przy fontannie na dole może z 8 osób. Coś tu nie tak. 15 minut do startu, a tu tłumów nie ma. Jak po chwili się okazało zbiórka jest u góry przy labiryncie. Tam się wszyscy zebrali. Wybija 20:00 i ruszamy.
Tempo żwawe od samego początku. Ścieżkami rowerowymi udajemy się na Dolinę 3 Stawów, aby wyskoczyć na pętli tramwajowej na Brynowie. Przelot ul. Jankego i przecinamy pod przejściem Wiślankę. Przerwa na Piotrowicach i jedziemy dalej. Trochę zawijasami, dziwnymi drogami, których we mgle nie kojarzę wcale docieramy do lasu, którym wpadamy na szlaki mikołowskie. Jechałem już tędy kiedyś, ale podłoże jakieś inne. Zamglenie coraz większe - widoczność może na 15 metrów. Nim się oglądam wyskakujemy w Paniówkach przy drewnianym kościele, skąd już prosto i też nie do końca pod Zamek w Chudowie. Mleko takie, że osoby które były pierwszy raz pytają się, gdzie zamek, a stoją od niego na 3 metry.
Nieco dłuższy postój i szykujemy się w drogę powrotną.
Powrót przez Paniówki na Borową Wieś i już mi znaną leśną trasą zjazd pod Kościół na Starych Panewnikach. Tam zamieszanie totalne jedni w lewo, drudzy w prawo, pełna dezorganizacja. Rozumie, że tu takie niepisane zakończenie. Biorę na klatę i zabieram ze sobą na kole kilku kolarzy, którzy potrzebowali wrócić pod Spodek, ale totalnie nie wiedzieli, gdzie są. Przez Panewniki na Ligotę, aż pod Pętlę na Brynowie. Następnie już Brynowską do Mikołowskiej. W ostatniej chwili odbijam na środkowy pas bo wylądowalibyśmy na autostradzie.
Zjazd do Rynku i pitstop pod Spodkiem. Żegnam ekipę i razem z Dominiką jedziemy do Maca koło IKEI na kawę i coś na ząb.
Posileni jedziemy dalej przez Szopki i Centrum, Kukułek na Zagórze. Ostatnia prosta zjazd do Gołonoga, Piekiełko, Antoniów i finisz na Osiedlu. Pani odeskortowana pod drzwi, a ja w tył zwrot i powrót na kwadrat. Pod domem zegar mi zeznaje 4:45.
Mega udany wieczór w doborowym towarzystwie ludków pozytywnie zakręconych.
No i wreszcie klątwa minęła, cały rower wrócił do domu po NB - a to pana, zerwany łańcuch, urwana przerzutka. Dziś nic.
Tekla zaprasza.
Pogoria molo o 4:30