Zlot Oddziałów PTTK w Chorzowie i na deser Night Biking w Jaworznie - plus 100 po raz drugi
EDIT:
Pierwszą propozycję z klubowego kalendarza można odhaczyć za zrealizowaną. Przed wyjazdem do Kołobrzegu dopiąłem ostatnie szczegóły związane z wyjazdem klubowym do Chorzowa na Zlot. Darka mianowałem za głównodowodzącego, bo sam nie wiedziałem czy zdążę do soboty wrócić.
Jednak się udało wrócić na czas i mogłem dołączyć do wesołej ferajny. Droga powrotna była nieco męcząca i ciężko było mi się zebrać o 7:30 na zbiórkę pod fontannę. Z resztą z rana musiałem nieco ogarnąć w domku i dołączyłem do grupy dopiero na mecie Zlotu - w Chorzowskim Skansenie.
Dawno mnie tu nie było. Po zwiedzeniu obiektu i posileniu się grochóweczką, chwilę jeszcze w spólnym gronie ustalamy szczegóły kolejnego wypadu - Rajdu Kraków - Trzebinia.
Nim wybiła 16:00 dzielimy się na dwie grupy. Ci co nie mieli więcej czasu pokręcili w swoich kierunkach, a resztą ekipy - Pawłem, Michałem, Darkiem, Arturem, Marcinem, Waldkiem i Grześkiem kręcę do Jaworzna na nocne kręcenie w ramach ichniego NIGHT BIKINGU. Mamy jeszcze trochę czasu, więc z Parku Śląskiego przez Tauzen, Załężę, Hałdę Załęską, Ligotę i kawałek Brynowa prowadzę grupę na popas przy stawie Janina. Mijając autostradę dostrzegam dość niepokojące granatowe chmury zagrażające naszemu nocnemu hasaniu. Całe szczęście chmura poszła gdzieś bokiem, a my do później nocy mieliśmy pogodne niebo. Z opisu Limita wynika, że to on przyjął na klatę chmurę i "zaprosił" ją w kierunku powiatu Będzińskiego niech się tam wypada.
Po godzinnej przerwie na Janinie pora przyszła tyłki ruszać i tym razem prowadzeni przez Pawła kręcimy lasami już bezpośrednio do Jaworzna. Gdzieś na szlaku w rejonie Elektrowni Jaworzno, Artur złapał panę i nastał przymusowy postój. Sprawny serwis wymiany dętki i kręcimy dalej do Rynku. Na miejscu już sporo cyklistów. Do startu jeszcze z półgodziny. Umilamy sobie czas na różnych tematach. Wreszcie pora ruszać. Ledwo start - sparowało się kilka rowerów i niegroźna kraksa w połowie peletonu.
Pozbierali się i śmigamy dalej. Ekipa z Teamu Jaworzno stanęła na wysokości zadania i niemalże każde skrzyżowanie było zabezpieczone. W kilku przypadkach z pomocą przyszedł radiowóz Straży Miejskiej, a po za tym dodatkowo wspomagały nas samochody PILOT. Z Centrum odbiliśmy w kierunku Osiedla Stałego, potem kawałek przez Las, a dalej to się trochę zamotałem, niby znane drogi, ale jakoś z innej strony i nie byłem do końca pewien gdzie to się przemieszczamy. Bliżej finiszu robimy rundkę po parkingu podziemnym jaworznickiej Galerii GALENA jeszcze, kawałek po centrum i około 21:30 wracamy ponownie na płytę Rynku.
Generalnie było głośno, było wesoło i zabawnie. Oczywiście nie obyło się bez sprzeczki z kierownikami. No cóż chyba to już wpisane jest w ten sport. Ja jak to ja znając jaki to ciężki kawałek chleba wspomogłem własną personą przejazd zabezpieczając peleton blokując ruch na niektórych skrzyżowaniach, gdzie akurat nie było w pobliżu, żadnego z ekipy organizatora.
Wszystko fajnie, ale trzeba dzień skończyć, niestety jutro praca to odpuszczam sobie posiadówkę u Patykowej Ani na działce i tylko odprowadzam imprezowiczów na Stałe, gdzie odbiją na grilla, a ja samotnie wrzucając duży blat przez Łubowiec, Jęzor Niwkę i Dańdówkę kręcę na Zagórze. Krótki pitstop przy ścianie płaczu i zjazd na kwadrat.
Z większością dzisiejszego składu w Parku Etnograficznym - foto by LIMIT
Ci co w nocy spać nie mogą NIGHT BIKING JAWORZNO - foto by Waldi M.