DPOD - odbiór baneru
Sobota, 5 grudnia 2015
· Komentarze(0)
Jak to u mnie bywa weekendy odpadają od jazdy na rowerze z powodów wyjazdów delegacyjnych.
Z tym, że ostatnie dwa weekendy stacjonuję w domu.
Jak na sobotę wstaję wcześnie i 5:45 łapię pozycję pionową. Pakunek śniadania do sakwy i 6:30 śmigam standardową trasą na Morawę.
Ruch znikomy i suche nawierzchnie - można było spokojnie jechać.
Tam znów przebierka w cywil ciuch i ruszam lokalnie na trzy dostawy. Sprawnie to schodzi i po 14:00 jestem na bazie. Wrzucam w siebie obiad z lokalnego punktu gastronomicznego.
Posilony dzwonię do Kosmy, czy jest dziś czasowa, bo bym po baner oddziału podskoczył. Do 17:00 jest to możliwe.
Wsiadam na Meridiana i w drogę.
Z Morawy przebijam się na czerwony szlak graniczny, którym to docieram na Mikołajczyka w rejon Magneti Marelli.
Potem asfalt - ul. Watta, Kopalniana i wpadam na szlak zielony, którym jadę aż na Porąbkę. Następnie przelot przez Kazimierz Górniczy, szczytem przez Strzemieszyce docieram do wojewódzkiej 780, którą prosto na Łosień do Kosmicznej bazy.
Kosmacze w trakcie remontu. Pomagam trochę w przemeblowaniu, w zamian herbatka i odbieram zamówiony baner. Trochę jeszcze pogaduch, ale zbliża się 17:00 więc ruszamy każdy w swoją stronę.
Z Łośnia, kręcę na Tworzeń i w trakcie dojazdu na Gołonóg stwierdzam, że zamiast jechać już do domu śmigam na centrum Sosnowca, by zostawić baner już w Oddziale.
Z Gołonoga, przez Łęknice docieram na bieżnię P3, skąd na Zieloną i czarnym szlakiem jadąc wzdłuż czarnej Przemszy docieram do Będzina. Potem już wpadam na ścieżkę, którą to docieram na Pogoń. Ostatni zwrot i na chwilę dokuję się w Oddziale.
Znów herbatka, bo wieczorna jazda pod wiatr trochę mnie wymęczyła. Zamykam teatrzyk.
By nie powielać trasy. Z centrum kieruję się na Dańdówkę, skąd dopiero odbijam na Zagórze.
Pomimo wiatru całkiem dobrze się jechało.
Mapka z dzisiejszych zawijasów:
W drodze na Łosień
Baner wylądował
Z tym, że ostatnie dwa weekendy stacjonuję w domu.
Jak na sobotę wstaję wcześnie i 5:45 łapię pozycję pionową. Pakunek śniadania do sakwy i 6:30 śmigam standardową trasą na Morawę.
Ruch znikomy i suche nawierzchnie - można było spokojnie jechać.
Tam znów przebierka w cywil ciuch i ruszam lokalnie na trzy dostawy. Sprawnie to schodzi i po 14:00 jestem na bazie. Wrzucam w siebie obiad z lokalnego punktu gastronomicznego.
Posilony dzwonię do Kosmy, czy jest dziś czasowa, bo bym po baner oddziału podskoczył. Do 17:00 jest to możliwe.
Wsiadam na Meridiana i w drogę.
Z Morawy przebijam się na czerwony szlak graniczny, którym to docieram na Mikołajczyka w rejon Magneti Marelli.
Potem asfalt - ul. Watta, Kopalniana i wpadam na szlak zielony, którym jadę aż na Porąbkę. Następnie przelot przez Kazimierz Górniczy, szczytem przez Strzemieszyce docieram do wojewódzkiej 780, którą prosto na Łosień do Kosmicznej bazy.
Kosmacze w trakcie remontu. Pomagam trochę w przemeblowaniu, w zamian herbatka i odbieram zamówiony baner. Trochę jeszcze pogaduch, ale zbliża się 17:00 więc ruszamy każdy w swoją stronę.
Z Łośnia, kręcę na Tworzeń i w trakcie dojazdu na Gołonóg stwierdzam, że zamiast jechać już do domu śmigam na centrum Sosnowca, by zostawić baner już w Oddziale.
Z Gołonoga, przez Łęknice docieram na bieżnię P3, skąd na Zieloną i czarnym szlakiem jadąc wzdłuż czarnej Przemszy docieram do Będzina. Potem już wpadam na ścieżkę, którą to docieram na Pogoń. Ostatni zwrot i na chwilę dokuję się w Oddziale.
Znów herbatka, bo wieczorna jazda pod wiatr trochę mnie wymęczyła. Zamykam teatrzyk.
By nie powielać trasy. Z centrum kieruję się na Dańdówkę, skąd dopiero odbijam na Zagórze.
Pomimo wiatru całkiem dobrze się jechało.
Mapka z dzisiejszych zawijasów:
W drodze na Łosień
Baner wylądował