Akcja pobudka i miodziorzeźnia przy +40 stopniach C
Sobota bez większego krążenia z racji przymusowego dłubania w łazience.
Co do obecnego dnia. Jeszcze wczoraj zdzwaniam się z Mariuszem, czy i o której startuje budzić towarzystwo biwakowe. Sam sobie przyjemność biwakową odpuściłem z przyczyn wiadomych, a za to pobudka czemu nie.
5:00 wskakuję na kopytka i próbuję coś na ruszt wrzucić. Wczesna pora to i śniadanie jakoś mało obfite. Na kwadrans przed 6:00 dociera Mario swoją cytryną. Wrzucam ja i swojego Meridiana do auta i w trójkę budzikową: Mario and syn i ja ruszamy do Błędowa, gdzie zostawiamy cztery koła pod Eurocampingiem. Coś się tu święci, pewnie jakaś impreza biegowa. Przesiadka na rowery i śmigamy.
Słońce jeszcze nisko, fajnie się rześko kręci. Rozgrzewka, wjazd pod kościół w Błędowie i terenowy zjazd w kierunku Chechła, gdzie młody próbuje złapać zająca i kończy się to delikatnym szlifem na łokciu.
Potem już sprawnie docieramy do Chechła i prowadzeni mniej mi znanymi ścieżkami docieramy do wioski Żelazko. Parę minut po 7:00, teraz tylko po ciuchu znaleźć zwłoki i z przytupem chwycić wuwuzelę i obudzić ferajnę. Z minuty na minutę wyskakują głowy znad śpiworów niczym poczwarki z kokonów po dwóch godzinach snu.
Śniadanie obozowe, a my z Mariuszem obmyślamy jaką dalszą trasę przybrać. Następnie dla rozruchu treking na szczyt Grochowca.
Powrót do pojazdów, żegnamy się z ekipą i znów w trójkę śmigamy dalej przeciągając młodego po Jurze.
Powrót do Żelazka i wpadamy na zielony szlak, którym to docieramy do Podzamcza. Lekko po 10:00, a słońce już dość konkretnie daje popalić. Przerwa na lody pod Zamkiem i ruszamy w drogę powrotną do Błędowa. Asfaltem do Ogrodzieńca i odbijamy na drogę prowadzącą do Niegowonic, gdzie skręcamy za zjazdem z Kromołowca w kierunku Grabowej. Znów zwrot i szutrową drogą docieramy z powrotem pod Eurocamping. W między czasie dociera Waldi, który z racji iścia do pracy zamienia się ze mną miejscami.
Przetasowanie drobne, w sumie miałem propozycję od Maria coby się jako czwarty dokoptować jako czwarty, ale podziękowałem i wybrałem powrót do domu na kole. Dopiero południe więc co mam się śpieszyć. Żegnamy się i każdy w swoim kierunku.
BIWAKOWICZE
b
NA GROCHOWCU
Już samotnie kręcę sobie na Okradzionów starając się wybrać drogę w cieniu, nie zawsze się to udawało.
Za Młynem Freya skręcam na Dolinkę Miłości, którą to dojeżdżam do Chwaliboskich. Następnie kręcąc wzdłuż Białej Przemszy dokręcam do Sławkowa. Na podjeździe pod rynek delikatnie odcina mi zapłon, a licznik wykazuje 42 stopnie C. Za ciepło - siesta.
Wpadam do Żabki po prowiant chłodząco - energetyczny i urządzam sobie w cieniu na ławeczce przeszło półgodzinną pauzę.
Gdy słońce schowało się nieco za chmurami zbieram się i ruszam dalej, gdzie mnie koła poniosą.
Za drogą jadę przez Niwę pod Euroterminal, w oddali widzę dwóch na kołach, ale nie wysilając się mijam ich i dalej samemu.
Objazd Terminala i wpadam do Sosnowca. W sumie to na peryferie.
Już chodzi mi po głowie odbić na dom, kupić se zimnego i legnąć się na betach, ale przyszedł znów zapał i stwierdziłem, że dokręcę do setki. W sumie największe słońce już mam za sobą. Przez Cieśle, Wągródkę i Maczki docieram na Juliusz, gdzie napotykam nową planszę z oznaczeniami szlaków. Wizualizacja obecnej to po części moje sugestie były. Stare zostały usunięte, a w zamian na obecnych dwóch szlakach czerwonym (Milowice - Niwka TTC), niebieskim (Zagórze - Kazimierz) i najnowszym zielonym (Niwka TTC - Kazimierz) staną nowe. Ogólna mapa miasta z zaznaczonymi atrakcjami, szlakami, głównymi ulicami oraz punktem w którym się w danej chwili znajdujemy. Trzymając się zielonego szlaku jadę wzdłuż torów do ulicy Traugutta.
Opuszczam szlak i jadę w kierunku Centrum. Niwecka, Przyjaciół Żołnierza, Park Harcerki i kolejny pitstop w Żabce, tym razem na Jagiellońskiej. Bez picia ani rusz. Batonik plus Izotonik. Bateria znów naładowana, zjazd na czerwony szlak i wypadam na Stawikach. Ludzi sporo, ścieżka czy pozostała część deptaku pełna tuptusiów. Ślimaczym tempem pod Ludowy i przez Borki kręcę na Rawę obczaić co to za zlot Food tracków tam zorganizowali. Nieco dłuższa przerwa na masaż w salonie firmowym i swędanie się po sklepach z moją połowicą.
TABLICA SZLAKÓW NA JULIUSZU
ZIELONY SZLAK ROWEROWY - jeszcze tylko muszę go całego przejechać i zobaczyć, gdzie ewentualnie dołożyć lub poprawić oznaczenia
Tak też minął drugi etap niedzielnego kręcenia. Setkę już wykręciłem, ale brakuje mi jeszcze 20 do pełnej liczby w ogólnym dystansie.
Martynę pakuję w D, a ja dalej śmigam na dwóch kołach, Przez Centrum mi braknie to przybieram azymut na Czeladź.
I tak spod Ikei na Dąbrówkę, gdzie wylatuję na drogę prowadzącą prosto pod Rynek w Czeladzi. Krótki postój przy ścianie płaczu i śmigam na klinkier prowadzący do Grodźca. Kolejny podjazd idzie dość dobrze, ale na finiszu musiałem nieco zwolnić, bo czułem lekki skurcz na łydce. Na zjeździe w kierunku Lasku Grodzieckiego popuściło. Z nóżki na nóżkę kilometry dochodzą. Pizza w drodze dostaję sygnał od Martyny. Podkręcam tempo. Łagisza, Park Zielona. przeskok przez Dworzec PKP. Udaje się przejechać między IC, a Pendolino. Rzut okiem na zachodzące na horyzoncie czerwone Słońce i kręcę pod PKZ sfocić jeszcze jednego Powstańczego Murala.
Foto zrobione. Co prawda nieco dłużej widnieje jak ten na Zagórzu, ale przekaz ten sam. Z DG już prosto do domu.
Oj się zgrzałem dzisiaj. Mimo to fajnie ten dzionek minął.