OD KIELC PO LUBLIN, dzień 2
Środa, 22 lipca 2015
· Komentarze(0)
Kategoria wyprawy rowerowe
Na dziś plan założyliśmy, by dojechać do miasta Ojca Mateusza. Pakowanie zabawek i po 9:00 ruszamy do wsiowego sklepu po coś na śniadanie. Posileni przybieramy azymut i ruszamy.
Z Korytnicy jedziemy do Zespołu Pałacowo-Parkowego w Kurozwękach. Potem to już na krechę przez takie lokalne mieściny jak Zagrody, Czernica, Rakówka, Niedźwiedź, Niemirów, Ceber, Gryzikamień przebijamy się do Ujazdu do Ruin Zamku Krzyżtopór.
Następnie przez Klimontów, Nasławice, Obrazów wkraczamy do Sandomierza, gdzie dokujemy się w Obiekcie Noclegowym PTTK "Turysta". Obiekt ładny, zadbany szkoda tylko, że nie mają zniżek dla członków PTTK.
EDIT:
Rankiem na dzień dobry w ramach przed śniadania herbatniki i herbatka. Przeglądam mapę z zaznaczonym świętokrzyskim odcinkiem szlaku Green Velo, który prowadzi do Sandomierza, gdzie chcemy dzisiaj docelowo dotrzeć. Pawłowi obiecałem, że zobaczę jak wygląda oznaczenie to postanawiamy się dziś tej mapy pilnować i zobaczyć jak postępy z promocją szlaku wyglądają w rzeczywistości. Przeglądając również inne materiały ze sobą zabrane, przy uważam, że niedaleko od naszej noclegowej kwatery znajduje się Pałac, z opisu wygląda ciekawie to od tej atrakcji zaczynamy jazdę. Nim jednak na dobre się rozkręcamy, zatrzymujemy się w pobliskim wsiowym sklepie i robimy śniadaniowy popas. Posileni zmierzamy do miejscowości Kurozwęki, gdzie mieści się ta lokalna atrakcja.
Jadąc drogą przez pola znajdujemy drogowskaz, skręcamy i po chwili ukazuje nam się cały kompleks Pałacowo-Parkowy.
Pałac, jak i cały teren wkoło należy do prywatnego właściciela, ale jest ogólnodostępny do zwiedzania oczywiście za opłatą. Pełny bilet na wszystkie atrakcje kosztuje 19 złociszy (w tym Pałac, Lochy, Zagroda Bizonów, Wejście na teren obiektu oraz labirynt).
My wybieramy tylko wejście do Pałacu oraz obowiązkowo wejście na teren parku. Młodzież oprowadzająca po Pałacu naprawdę obryta historycznie nt. włości obecnego właściciela.
Ruszamy dalej. Zdecydowanie cieplej niż wczoraj. Dla mnie fajnie, ale Martyna jakoś za takim skwarem nie przepada to trasę szykuję bardziej przez lasy na azymut do kolejnego punktu programu - Ruin Zamku Krzyżtopór. Lokalizacja w lesie czasem wariowała i przyszło posiłkować się google maps by się z niego miejscami wydostać. Tak też z Kurozwęk docieramy do wioski Niedźwiedź, gdzie według mapy powinien przebiegać szlak Green Velo. Niby na drzewach widnieją oznaczenia szlaku, ale wątpię, żeby było to to. Jedziemy jak droga prowadzi i wylatujemy we Włodowicach, skąd znów wpadamy w las i docieramy prosto do Ujazdu.
Sztempel do kajetu i ruszamy zwiedzać, focić i coś przegryść przed dalszą jazdą. Bilet co prawda dyszkę kosztuje, ale za to ma się szerokie pole manewru na penetrowanie tej stworzonej na podobieństwo kalendarza budowli.
Pora śmigać dalej. Spoglądam na mapkę, jak ten Green Velo biegnie. Próbuję w dalszym ciągu jechać jego śladem, ale oznaczeń na trasie nie ma wcale. Widocznie w Świętokrzyskim, jeszcze się nie wyrobili z oznaczeniem. Co prawda widujemy po drodze jakieś oznaczenia szlakowe, ale domniemywam, że są lokalne. Tak to pokonując nieco dłuższy odcinek zatrzymujemy się na kolejny popas w Klimontowie, gdzie spotykamy duet damsko-męski, którzy też śmigają po Polsce. My z Kielc jedziemy do Lublina, a oni zaczęli 3 dni przed nami i jadą z Lublina do Zawiercia, by tam wsiąść w pociąg i wrócić do Gdyni. Żegnamy się i pagórkowatą drogą między rozległymi połaciami sadowymi jedziemy już prosto do Sandomierza. Na miejscu jesteśmy po 18:00. Informacja już nieczynna. Ruszamy coś zjeść po czym szukamy noclegu. Po kilku nieudanych próbach znajdujemy nocleg w obiekcie PTTK nie honorującym zniżek co prawda, ale blisko centrum i w komfortowych warunkach. Rowerki odstawiamy na spoczynek, a my śmigamy na nocną eksplorację Starego Miasta.
TUŚMY SPALI
PAŁAC W KUROZWĘKACH
TAŃCE NA ZAMKU W UJEŹDZIE
RUINKI W PEŁNEJ KRASIE
GORĄCO
FINISZ, ZNACZY SIĘ PÓŁMETEK
Z Korytnicy jedziemy do Zespołu Pałacowo-Parkowego w Kurozwękach. Potem to już na krechę przez takie lokalne mieściny jak Zagrody, Czernica, Rakówka, Niedźwiedź, Niemirów, Ceber, Gryzikamień przebijamy się do Ujazdu do Ruin Zamku Krzyżtopór.
Następnie przez Klimontów, Nasławice, Obrazów wkraczamy do Sandomierza, gdzie dokujemy się w Obiekcie Noclegowym PTTK "Turysta". Obiekt ładny, zadbany szkoda tylko, że nie mają zniżek dla członków PTTK.
EDIT:
Rankiem na dzień dobry w ramach przed śniadania herbatniki i herbatka. Przeglądam mapę z zaznaczonym świętokrzyskim odcinkiem szlaku Green Velo, który prowadzi do Sandomierza, gdzie chcemy dzisiaj docelowo dotrzeć. Pawłowi obiecałem, że zobaczę jak wygląda oznaczenie to postanawiamy się dziś tej mapy pilnować i zobaczyć jak postępy z promocją szlaku wyglądają w rzeczywistości. Przeglądając również inne materiały ze sobą zabrane, przy uważam, że niedaleko od naszej noclegowej kwatery znajduje się Pałac, z opisu wygląda ciekawie to od tej atrakcji zaczynamy jazdę. Nim jednak na dobre się rozkręcamy, zatrzymujemy się w pobliskim wsiowym sklepie i robimy śniadaniowy popas. Posileni zmierzamy do miejscowości Kurozwęki, gdzie mieści się ta lokalna atrakcja.
Jadąc drogą przez pola znajdujemy drogowskaz, skręcamy i po chwili ukazuje nam się cały kompleks Pałacowo-Parkowy.
Pałac, jak i cały teren wkoło należy do prywatnego właściciela, ale jest ogólnodostępny do zwiedzania oczywiście za opłatą. Pełny bilet na wszystkie atrakcje kosztuje 19 złociszy (w tym Pałac, Lochy, Zagroda Bizonów, Wejście na teren obiektu oraz labirynt).
My wybieramy tylko wejście do Pałacu oraz obowiązkowo wejście na teren parku. Młodzież oprowadzająca po Pałacu naprawdę obryta historycznie nt. włości obecnego właściciela.
Ruszamy dalej. Zdecydowanie cieplej niż wczoraj. Dla mnie fajnie, ale Martyna jakoś za takim skwarem nie przepada to trasę szykuję bardziej przez lasy na azymut do kolejnego punktu programu - Ruin Zamku Krzyżtopór. Lokalizacja w lesie czasem wariowała i przyszło posiłkować się google maps by się z niego miejscami wydostać. Tak też z Kurozwęk docieramy do wioski Niedźwiedź, gdzie według mapy powinien przebiegać szlak Green Velo. Niby na drzewach widnieją oznaczenia szlaku, ale wątpię, żeby było to to. Jedziemy jak droga prowadzi i wylatujemy we Włodowicach, skąd znów wpadamy w las i docieramy prosto do Ujazdu.
Sztempel do kajetu i ruszamy zwiedzać, focić i coś przegryść przed dalszą jazdą. Bilet co prawda dyszkę kosztuje, ale za to ma się szerokie pole manewru na penetrowanie tej stworzonej na podobieństwo kalendarza budowli.
Pora śmigać dalej. Spoglądam na mapkę, jak ten Green Velo biegnie. Próbuję w dalszym ciągu jechać jego śladem, ale oznaczeń na trasie nie ma wcale. Widocznie w Świętokrzyskim, jeszcze się nie wyrobili z oznaczeniem. Co prawda widujemy po drodze jakieś oznaczenia szlakowe, ale domniemywam, że są lokalne. Tak to pokonując nieco dłuższy odcinek zatrzymujemy się na kolejny popas w Klimontowie, gdzie spotykamy duet damsko-męski, którzy też śmigają po Polsce. My z Kielc jedziemy do Lublina, a oni zaczęli 3 dni przed nami i jadą z Lublina do Zawiercia, by tam wsiąść w pociąg i wrócić do Gdyni. Żegnamy się i pagórkowatą drogą między rozległymi połaciami sadowymi jedziemy już prosto do Sandomierza. Na miejscu jesteśmy po 18:00. Informacja już nieczynna. Ruszamy coś zjeść po czym szukamy noclegu. Po kilku nieudanych próbach znajdujemy nocleg w obiekcie PTTK nie honorującym zniżek co prawda, ale blisko centrum i w komfortowych warunkach. Rowerki odstawiamy na spoczynek, a my śmigamy na nocną eksplorację Starego Miasta.
TUŚMY SPALI
PAŁAC W KUROZWĘKACH
TAŃCE NA ZAMKU W UJEŹDZIE
RUINKI W PEŁNEJ KRASIE
GORĄCO
FINISZ, ZNACZY SIĘ PÓŁMETEK