DPD - upierdliwy wmordewind
Piątek, 10 lipca 2015
· Komentarze(0)
Kategoria praca
Za oknem bezdeszczowa aura. Wybieram wariant odzieżowy częściowy z długim rękawem i krótkimi gatkami.
8:40 i ruszam do firmy na ostatnią dniówkę przed urlopem. Już na pierwszych kilometrach jazda nie jest przyjemna bo całą drogę towarzyszy zimny i porywisty wmordewind i inne nie sprzyjające wiatry. Mogłem wrzucić na siebie długie spodnie, bo silnik przy tym wietrze słabo pracował.
Na bazie z 5 minutowym opóźnieniem. Przed 17:00 koniec szychty ładuję ciuchy robocze do sakwy i kręcę zakolami do Rawy na kawusie do Prezesowej Narzeczonej i małe co nie co pojeniowe.
Przesiaduję w salonie niemal do zamknięcia. Nim jednak wybiła 20:00 opuszczam salon i kręcę w kierunku kwadratu. Wiatr jeszcze nie ustaje. Dobieram trasę zygzakiem.
Z Rawy na Czeladź. Potem hałda i ląduję na Gospodarczej. Przedzieram się na Pogoń. Zwrot na Chemicznej i jadę pod Plejadę. Następnie Kombajnistów i kręcę na Pekin pod ścianę płaczu pobrać trochę flo na jutrzejsze pielgrzymowanie do Częstochowy.
Many pobrane i już prosto na kwadrat.
8:40 i ruszam do firmy na ostatnią dniówkę przed urlopem. Już na pierwszych kilometrach jazda nie jest przyjemna bo całą drogę towarzyszy zimny i porywisty wmordewind i inne nie sprzyjające wiatry. Mogłem wrzucić na siebie długie spodnie, bo silnik przy tym wietrze słabo pracował.
Na bazie z 5 minutowym opóźnieniem. Przed 17:00 koniec szychty ładuję ciuchy robocze do sakwy i kręcę zakolami do Rawy na kawusie do Prezesowej Narzeczonej i małe co nie co pojeniowe.
Przesiaduję w salonie niemal do zamknięcia. Nim jednak wybiła 20:00 opuszczam salon i kręcę w kierunku kwadratu. Wiatr jeszcze nie ustaje. Dobieram trasę zygzakiem.
Z Rawy na Czeladź. Potem hałda i ląduję na Gospodarczej. Przedzieram się na Pogoń. Zwrot na Chemicznej i jadę pod Plejadę. Następnie Kombajnistów i kręcę na Pekin pod ścianę płaczu pobrać trochę flo na jutrzejsze pielgrzymowanie do Częstochowy.
Many pobrane i już prosto na kwadrat.