W marcu jak w garncu - witamy Julcię na pokładzie
Według ICM pogoda nie za ciekawie się zapowiadała na pierwszy wiosenny miesiąc. Najważniejsze, że do pracy człowiek na sucho dojechał. Start z domu 8:30 i 23 minuty później jestem na Morawie. Rozładowanie autków po targach i nim wybija południe jestem już wolny.
Planowo o 10:00 deszczyk wyskoczył i też o odpowiedniej porze zaprzestało sikać z nieba. Z Morawy terenem przebijam się pod Stadion na Kresowej, skąd już wzdłuż Szlaku Pogranicza na Naftową i zjazd do PTTK-u.
Czekam chwil parę na mojego skarba i z buta idziemy do Plastrów po zamówionego nowego rumaka do naszej rodzinnej stajni jednośladów.
Wybór padł na Meridę Juliet 15-V rocznik 2014. Pani Prezesowa od razu przechrzciła jednoślad nadając tytuł JULIA.
Powrót do Oddziału dokończyć trochę papierologii i pora ochrzcić bika po po mojemu czyli jazda próbna.
Z Oddziału objazdem przez Mireckiego i Kilińskiego do Fiskusa pobrać druki zeznań PIT. Pogoda nijaka lecz nie pada to śmigamy dalej. Zwrot na Pogoń i tym razem zakosem przez Będzin zmierzamy do Decathlonu Oj jak dobrze, że ten dyskont sportowy wyposażony jest w profesjonalny zadaszony parking dla rowerów. Przemierzając poszczególne działy dochodzi do mnie niepokojący dźwięk grzmotu. Znaczy się leje i mamy pierwszą burzę. Udaje się parę promocji wyhaczyć. Na dworze przestaje padać. Pora do domku zmykać. Żeby nie było za prosto jeszcze pętla przez Józefów i domki na Mydlicach, zwrot przy Nemo i już od Expo zjazd Mieroszewskich prosto na kwaterę. Wisienką na torcie był finisz czyli wjazd z pełnym impetem w rozlewisko na wysokości Stadionu na Zagórzu. Deszcz nas nie złapał, a tu się człowiek wjazdem w big kałużę załatwił.
Pierwsze koty za płoty. Chrzest zaliczony. Julka się spisuje, na jej konto jak na razie 16 km. Pora za Meridiana się wziąć bo się tam chłopak obrazi.