Poweekendowy rozruch.
Damy i uruchamiam jej Authora do mobilnego przebijania się po okolicznych drogach.
Start coś przed 15:00 i od razu ruszam na centrum Sosnowca. Heh rama o rozmiar mniejsza,widelec na sztywno, wolobieg zamiast kasety i rubsze koła. Najgorszy początek jazdy potem już się fajnie leciało.
Na center ściana płaczu chwilo nieczynna wracać się nie chce to lecę na Kato odnaleść tam ścianę z możliwością wpłaty. Cel odnaleziony od razu w nowo wybudowanym biurowcu przy superjednostce. Błąkam się jeszcze po centrum zobaczyc jak tam idą prace przy deptakorynku. Korzystajac jeszcze z widoku objazd obiektów NOSPRu i nowej siedziby Muzeum Śląskiego. Punkt kolejny Rawa cafe. Czterogodzinna pauza na ciasteczko i kawusię. Wybija 20:00 pora zawijać na Sc. Na parkingu widać że padało czyli jednak moje pogodowe bóle się z czegoś wzięły.
Wracając na Dęblińskiej dostrzegł mnie znajomy przez co powrót wydłużył się bez mała o godzinę.
Powrót na kwaterę już w barwach nocnego nieba.