jednak urlop
Poniedziałek, 15 września 2014
· Komentarze(0)
Kategoria rekreacja
Weekend nie rowerowy ale i tak równie miło i aktywnie spędzony.
Dziś zebrać się wogóle nie miałem siły. Wreszcie się udało i na 10:00 ruszam nabazę do pracy. Na firmie sporo się dzieje ekipy targowe się rozpakowują, a ja słyszę że mam zaległy urlop i do środy chillout. No cóż w tył zwrot i już mnie nie ma.
Korzystam z okazji i ruszam na objazd katowickich sportshop - ów. Z Morawy na 3 stapy, potem Dk na Gliwickiej i finisz na Aks-ie.
Nic specjalnego nie wpadło mi w oczy. Nadeszła pora popołudniowej kawy. Jadę do parku śląskiego zobaczyć big komara po czym już prosto do Rawa cafe.
Milo się siedzi ale trzeba ruszać dalej. Opuszczam rawę i powrót na Sosnowiec. W drodze powrotnej zakrecam na chwilę do Oddziału i zmykam do domu wrzucić w siebie obiadokolację. Korcila mnie stówa ale dnia mi braklo.
Wieczorem jak przystało na prezesa odwożę z Jackiem Waldka na lotnisko. Tym razem klubowy skarbnik leci podbijać górzystą Armenię.
Dziś zebrać się wogóle nie miałem siły. Wreszcie się udało i na 10:00 ruszam nabazę do pracy. Na firmie sporo się dzieje ekipy targowe się rozpakowują, a ja słyszę że mam zaległy urlop i do środy chillout. No cóż w tył zwrot i już mnie nie ma.
Korzystam z okazji i ruszam na objazd katowickich sportshop - ów. Z Morawy na 3 stapy, potem Dk na Gliwickiej i finisz na Aks-ie.
Nic specjalnego nie wpadło mi w oczy. Nadeszła pora popołudniowej kawy. Jadę do parku śląskiego zobaczyć big komara po czym już prosto do Rawa cafe.
Milo się siedzi ale trzeba ruszać dalej. Opuszczam rawę i powrót na Sosnowiec. W drodze powrotnej zakrecam na chwilę do Oddziału i zmykam do domu wrzucić w siebie obiadokolację. Korcila mnie stówa ale dnia mi braklo.
Wieczorem jak przystało na prezesa odwożę z Jackiem Waldka na lotnisko. Tym razem klubowy skarbnik leci podbijać górzystą Armenię.