DPOD
Poniedziałek jak to poniedziałek wstaje się opornie. Ogarniam się i o 9:00 na bika i ruszam na Morawę rozliczyć roboczo-weekend.
Przejazd bez ekscesów. Na bazie trochę roboty ale i tak do południa udaje się wszystko zrobić to korzystam z pogody choć pieruński wmordewind dawał się we znaki na objazd nim do domu zjadę. Z bazy na chwilę na Rawę, która to chwila zleciała do godzin dwóch.
Pora się zbierać. Z Rawy azymut Siemce podpinam się za TIRA i w tunelu sprawnie się tam przedostaję. Na Siemcach kieruję się na Bażantarnię ogarnąć jak ta droga za widoku wygląda jakoś przez trzy poprzednie podejścia jechałem tam po nocy.
Wylatuję przy DK 94 na wysokości Bańgowa skąd dalszy cel objazdu Przełajka. Miałem odbić na mostek na Brynicy, wylecieć w Czeladzi i dalej udać się na Rozkówkę, ale gdzieś to odbicie przegapiam i dalej kręcę wzdłuż "granicy" Brynicy przez całą Przełajkę, aż do Wojkowic. Potem za drogą na Grodziec i podjazd na Dorotkę, heh przez ten kierunkowy wiatr lepiej mi się na wzgórze wjeżdżało niż zjeżdżało drogą w kierunku będzińskiego targu.
W planach miałem włosokosy to już nie odbijam na dąbrowskie pojezierze tylko szczytem przez wzgórze zamkowe odbijam na drogę prowadzącą do Decathlona. Podjazd pod sklep i jestem w szoku wreszcie doczekałem się profesjonalnego parkingu rowerowego i to z zadaszeniem. Wchodzę i rozglądam się za tamponami :D do kasku po poprzednie gąbeczki już mocno wyeksploatowane. Kompatybilnych do mojego kasku już nie mają ale udaje mi się załatwić połowicze na skronia i czoło.
Montuję od razu i pasuje od razu wygodniej się na deklu trzyma :P. Z Dk na finisz dzisiejszej jazdy odbijam na lasek z tyłu Józefowa i po raz kolejny motają mi się drogi i ląduję zamiast na środku Józefowa to na Dąbrowskich Mydlicach. Muszę sobie tam więcej pośmigać bo jest tam jeszcze kilka nie sprawdzonych odnóg. Z Mydlic pod Castoramę i już prosto na Zagórze.
Jakiś miałem taki niedosyt jazdy ale zajęć trochę na popołudnie i trzeba było spasować.