DP i nauka latania
Wyjście z domu się jakoś dziwnie przeciągało, wybija 9:30 po rower do chaciendy rodziców okno startowe przekroczone to zamiast trasą podpinam się praktycznie od bloku za 811 i sprawnie przedostaję się do Centrum Sosnowca.
Jakieś licho mnie podkusiło, coby zdążyć wcześniej być na firmie i ścinam na Sobieskiego na teren budowy torowiska. Jak na złość zaczął się kolejny etap prac i baza ułożenia zabezpieczeń terenu budowy pozmieniana. Początek jakoś fajnie idzie schody zaczęły się od przekroczenia Brynicy. Pas którym z reguły jechałem zablokowany przez ciężarówkę. Rozpędzony do niemalże 30 km redukuję prędkość na szutrze i chcę odbić na teren stawików. Słyszę jakieś okrzyki po czym nagle wystrzał jak z procy przed rower WTF i rozkmina co się stało. Podnoszę się i doszło do mnie o co pomarańczowym chodziło teren wylania nowego betonu odgrodzili metalowymi linkami, której jakoś w amoku nie zauważyłem. Chłopaki z budowy zaraz mnie dosiedli i zaczęli wystawiać noty za lot :D.
Ogarniam się stan zniszczeń roweru nie zauważalny, ciała lekko zdarta polichromia na prawym łokciu po za tym cały w pyle.
Przenoszę już na spokojnie rower przez "wnyki" i już nieco spokojniej wbijam na Stawiki i przebijam się terenem na Staw Morawa i zjazd do bazy. Oczywiście komentarz co się stało, a ja jak niby nigdy nic, a ćwiczyłem loty i uzyskałem nowy rekord.:D
Spakowany bika do firmowego busa i powrót na kwaterę po rzeczy, wtrąbić jakąś stawę i kierunek Wisła.