Rozjazdowo na koniec lisopadowego kręcenia

Poniedziałek, 25 listopada 2013 · Komentarze(5)
Kategoria 3 napęd, rekreacja
W weekendowego kręcenia nici wyszły, ale dziś pomimo zera na dworze, mroźnego wiatru potęgującego wrażenia minusowej punktacji Celciusza stwierdziłem, że zamiast tłuc się autobusami połączę piękne z pożytecznym czyli rower i do przodu zwłaszcza, że drogi suche i nie obawiałem się o niespodziewane oblodzenia.

Rano wyście kontrolne do piekarni przeanalizować wariant ubraniowy. Kontrola wykresów na ICM-ie i wreszcie po 9:00 spokojnym tempem pozałatwiać to i owo.

Na początek prawie, że standardową trasą do roboty po zaliczkę na kolejną tygodniową delegację tym razem Rzeszów. W firmie dowciapni i co rowerem się wybierasz. Przyznam pół żartem pół serio gdyby to była wiosna to puścił bym wodze fantazji i pokonał te ok. 256 km. Trasa nawet w miarę zimny wiatr w miarę nie odczuwalny bo znów na plecy przez co spokojnie można było ciągnąć w granicach 30 km na h.

Potem kierunek centrum K-ce, a dokładnie plac Andrzeja zorientować się i porównać warianty połączeń na Podkarpacie. W efekcie poszedł wariant optymalny czyli zastępcza komunikacja InterRegio w postaci bezpośredniego autokaru.

Najważniejsze załatwione. Jeszcze słabo wychłodzony na Sosnowiec wracam objazdem przez Siemce. Czyli najpierw ścieżką wzdłuż Chorzowskiej do Parku Śląskiego. Stamtąd pod TYP Katowice na Bytków i wbijam się w Siemianowice.

Trochę kombinowaną trasą w kierunku Michałkowic, dalej koło Parku Tradycji, Bażanciarni i Parku Pszczelnik przebijam się na pola graniczne między Siemcami, a Czeladzią.

Już po "naszej" stronie małej ojczyzny ruszam koło odnowionej Galerii Elektrownia, Pałacu Saturna do drogi prowadzącej przez Piaski na Sosnowiec.

Słońca brakuje i robi się coraz zimniej więc i coraz częściej redukcja na młynki by się rozgrzać i czasem trochę truchciku by poprawić krążenie w stopach. Wreszcie Sosnowiec, godz. 15:00 na ulice znów wtaczają się samochodziarze kończący zmiany no to by się nie ciaśnić wybieram boczne dróżki i tak na Pogoń, Chemiczną i pod Plejadę skąd już rondkami na Park Środulski i Zaruskiego przebijam się na Zagórze. W drodze do domku jeszcze zakręcam pod Przychodnie ustalić tacie wizytę do lekarza. Widok tych wymarzniętych ludzi czekających na pocieszające słowo lekarza jest pan/i zdrowy/a ale wyda receptę na X zł i te ciche słówka tak zimno, ledwo chce się wyjść z domu, a on na rowerze bezcenne.

No to w sumie by było tyle kilometrów w tym miesiącu. Jutro wyjazd do Rzeszowa i powrót już w Grudniu. Jak by się komuś nudziło i chciałby mnie odwiedzić - szukajcie w Galerii Rzeszów.

Komentarze (5)

Wariant IRB się opłacił praktycznie do Tarnowa autobaną po drodze tylko wjazd do Krakowa pod Dworzec PKP, a dalej to już DK 4 zatrzymując się jeszcze tylko po drodze w Dębicy. Zero przesiadek ciepełko i w miarę dogodny komfort jazdy

gozdi89 10:50 wtorek, 3 grudnia 2013

IRB do Rzeszowa chyba najlepsze rozwiązanie, bo sie prawie nigdzie nie zatrzymuje. Na trasie do Krakowa nie ma żadnych przystanków, jedzie autostradą, wiec dalej pewnie podobnie :)

vizirek 14:42 wtorek, 26 listopada 2013

Neoprenki dobre jak jest sucho.

limit 13:22 wtorek, 26 listopada 2013

ja mam teraz weekendową integrację z firmy we Wiśle więc odpadam :) a co do termiki stóp - zainwestuj w cieplejsze skarpety hehe (ja wczoraj w neoprenkach jeździłem bo i temperatura blisko zera i trochę spod kół pryskało)

pablo84 08:04 wtorek, 26 listopada 2013

Do Rzeszowa trochę nie po drodze rowerkiem :-)

limit 07:32 wtorek, 26 listopada 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa tobue

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]