Zlotowy dzień 4 - dla odmiany samochodem
Wtorek, 13 sierpnia 2013
· Komentarze(0)
Kategoria wyprawy rowerowe
ICM-owskie prognozy się sprawdziły załamanie pogody wietrznie i deszczowo.
Niektórzy zlotowicze gdzieś lokalnie się kręcili, a większego forum wedle programu do wyboru trasa rowerowa przez Puszczę Borecką, rejs statkiem po mazurskich wodach lub wycieczka autokarowa w rejony Węgorzewa, Gierłoży i Świętej Lipki.
My korzystając, że mamy jednak blachosmordy ze sobą by nie zmoczyć się za bardzo ruszyliśmy na zwiedzanie samochodami. Na początek za cel przybraliśmy główną Kwaterę guru III Rzeszy Adolfa w Gierłoży. Tutaj się znów sprawdza fakt, że czasem najgorszy teren dzięki dobremu przewodnikowi staje się ciekawy i godny uwagi. Z Gierłoży do Kętrzyna. Kolejne punkty Zamek Krzyżacki i Bazylika św. Jerzego z Marcinem zdobywamy wieżę pseudowidokową za którą jeszcze chcą zapłaty. Ah polska mentalność nic zachęty ino sępią kasę. Ale niewarta polecenia małe okienka przez które rozciera się skąpy widok na panoramę starego miasta.
Pora się zbliża pozwiedzali, obiadowy futrunek i lecimy do ostatniego punktu w naszym programie Twierdzy Boyen w Giżycku. Według mnie najciekawszy obiekt i najwięcej wiadomości z poznania jej wyniosłem.
Wieczór już pogodny. Robimy sobie małe rozgrywki ping-pongowe. Potem dalsza integracja Karaoke i szantowe tany w Tawernie do późnych godzin nocnych.
Niektórzy zlotowicze gdzieś lokalnie się kręcili, a większego forum wedle programu do wyboru trasa rowerowa przez Puszczę Borecką, rejs statkiem po mazurskich wodach lub wycieczka autokarowa w rejony Węgorzewa, Gierłoży i Świętej Lipki.
My korzystając, że mamy jednak blachosmordy ze sobą by nie zmoczyć się za bardzo ruszyliśmy na zwiedzanie samochodami. Na początek za cel przybraliśmy główną Kwaterę guru III Rzeszy Adolfa w Gierłoży. Tutaj się znów sprawdza fakt, że czasem najgorszy teren dzięki dobremu przewodnikowi staje się ciekawy i godny uwagi. Z Gierłoży do Kętrzyna. Kolejne punkty Zamek Krzyżacki i Bazylika św. Jerzego z Marcinem zdobywamy wieżę pseudowidokową za którą jeszcze chcą zapłaty. Ah polska mentalność nic zachęty ino sępią kasę. Ale niewarta polecenia małe okienka przez które rozciera się skąpy widok na panoramę starego miasta.
Pora się zbliża pozwiedzali, obiadowy futrunek i lecimy do ostatniego punktu w naszym programie Twierdzy Boyen w Giżycku. Według mnie najciekawszy obiekt i najwięcej wiadomości z poznania jej wyniosłem.
Wieczór już pogodny. Robimy sobie małe rozgrywki ping-pongowe. Potem dalsza integracja Karaoke i szantowe tany w Tawernie do późnych godzin nocnych.