Chwila przerwy przed drugą częścią długiego weekendu urlopowego. Przy niedzieli między frontami burzowymi lokalne objazdy z cyklu co się pozmieniało na dzielni. Pierwszy zawijas kwadrat - Kazimierz - Grabocin - Jamki - Laski - Gołonóg - Łęknice z 20 minutową pauzą pod przystankiem. Front dogonił i rozlało się niebo. Gdy intensywność opadów się zmniejszyła najkrótszą drogą przez Reden na kwadrat. Wrzuciwszy coś na ruszt czynię zagięcie miejscowe przez Środulę na Pogoń, skąd wzdłuż granicy z Czeladzią śmigam na Milowice odkrywając ciekawostkę w postaci nowego ciągu rowerowego z wykorzystaniem nasypu po kolei piaskowej. Podążając za nim docieram do Parku Tysiąclecia. Rzut okiem na Park i za szlakiem na Stawiki skąd już prosto ścieżką rowerową na Dańdówkę i dalej na Zagórze. bo kolejna burzowa chmura w obwodzie. Udało się zdążyć w ostatniej chwili i kity nie zmoczyć.
Żeby tausena w czerwcu nie ukręcić. Poziom kaemów spada. Jadnak aktywne życie klubowe generowało intensywność aktywności na dwóch kołach. Ostatni czerwca dzień rozpoczęty od odbioru patrzałek. Po 3 dniach ponownie widzę w HD. Od optyka kręcę na Modrzejów z misją. Misja użyczenia jednośladu celem filmiku jak to cudownie na granicy śląsko-zagłębiowskiej przekraczając most koło rowerem się staje i odwrotnie. Dla lokalsów rzecz normalna. Ale dla znajomego z pomorskiego była to swoista atrakcja. Trochę pogaduch przy tworzeniu filmiku i zawijam do pracy. Dniówka jak zwykle szybko zlatuje. Po pracy jeszcze zagięcie do centrum za dwoma sprawunkami i przed północą zjazd na kwadrat.
Z cyklu Sierściuchowy spływ kajakowy. Już po raz 7, a szósty z moim udziałem odbyła się wodniacka impreza organizowana przez Kota. Ok. 20 km spływ Czarną Nidą na odcinku Morawica - Tokarnia. Oj się działo, kajak się zalało i po raz pierwszy miałem na własnej skórze okazję wywrotki. A już pogłoski szły że Duma Prezesa jest nie zatapialna. A jednak. Do tego urodzinowo od każdego z wiosła zarobiłem i patrzałki w rzecznej toni straciłem.
Krótka drzemka popracowa. I w porze Teleekspresu ruszam na drugi okrąg. Tym razem w towarzystwie Eweliny. Jakoś zapomniałem o wczorajszych deszczach i wybór padł na Wapiennik Bordowicza. Ostatnio miała problem go namierzyć więc postanowiłem pomóc. Cóż to była za ekstremalnie zabawna przejażdżka. Z Zagórza na rozgrzewkę przez Kazimierz, Ostrowy i Szałasowiznę do Strzemierzyc, aby tam wpaść na czarny metalurgów i za szlakiem prosto w las na wzgórze, gdzie mieści się Wapiennik. W ubiegłym roku, trasa była fajnie wykarczowana. Błotka na początku wjazdu do lasu się spodziewałem, a tu nawet za dużo go nie było, ale krzaków, pokrzyw wysokości roweru i jeszcze więcej krzaczorów i wysokiej trawy. Do tego stopnia, że ledwo było drogę widać po której się poruszaliśmy. Dołożyć jeszcze powalone drzewa, było przednio. Sam wapiennik jak się rzucał w oczy, to roślinność tak go opatuliła, że ciężko było pod niego podejść. Po krótkim odpoczynku ciąg dalszy przedzierania się kępami krzaków do Jamek, skąd już asfaltem na Gołonóg. Dla regeneracji jeszcze zawijas między pogoriami i zjazd na kwadrat.
Piątunio postawił mnie już na nogi o 3:00 nad ranem za sprawą porannej burzy. Ale przekręciłem się na drugi bok i ukradłem jeszcze godzinkę snu przed pracą. W między czasie front się przesunął i już tak intensywnie nie padało i się błyskało. Mimo to i tak start w zestawie przeciwdeszczowym. W pół drogi deszcz ustał.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym