Trasa bez zawijasów na linii Plastry - Dom. Odstawiam bika i zbiórkomem na basen sportowy w Nemo. Godzinka w wodzie. Powrót z Dg na kwaterę z buta. Miałem lenia. bo nie chciało mi się czekać, aż przyjedzie ten właściwy bus i wybrałem piechtobusa.
Nie mogło tak być wczoraj. Słoneczko budzi skoro świt. Faktem tylko 10 stopni, ale słonecznie. Dziś wyjazd z lekkim zapasem czasu z uwagi na pozałatwianie kilku spraw przed pracą.
Po pracy na kwadrat wrzucić coś na ruszt i kręcę na Ratanice, gdzie stacjonuje Krzychu. Jadnak zanim dojechałem na miejsce udaje się na niego wpaść na P3. Odwrót i jadę kawałek z Nim i Ewą na Środulę, tam się odłączam i zjazd na kwadrat.
Wracając w ciemnościach wpada mi o to Szwedzik, nie wiem ile tam widnieje, ale przyznam dopiero dziś go dojrzałem. OT DOO BUDY - WIADOMO NA BRAMIE DO SZKOŁY :D PACZKUŚ TEŻ Z MORAŁEM, GDY SOBIE DZIWNYMI MYŚLAMI GŁOWĘ NABIJAŁEM, A TU PROSZĘ JAKIE TO PROSTE
Nocka jakaś dziwna i co chwilę się budziłem. W skutek tego organizm zaczął się buntować jak rano trzeba było ustawić się do pionu. Ale mimo oporu procedury startowe poszły pomyślnie i ruszyłem z lekkim zapasem czasowym.
Po pracy już mniej wiatru decyduję się na rundkę objazdową : Pogoń, Łagisza, Sarnów, Ratanice, Marianki, P3, Centrum, Park Halleria i zjazd na Zagórze.
Nie nie będę miał takiego samego tytułu jak Limit. Pogoda dziś już lepsza, rowerek poszedł w ruch. Dzień przestoju dobrze zrobił, noga zapodaje mimo wiatru. Sprawny przelot do Centrum. Urywam się wcześniej z pracy, aby poprowadzić Rajd Seniora w ramach tegorocznej Senioriady, Trasa mało spektakularna, brak większego zaangażowania z Radą Seniorów, więc po co się wysilać. Z resztą i frekwencja ludzi mówi wszystko. Uczestników, chyba z ośmiu plus nasza Cykloza w składzie Limit, Maciek, Tomek, Ania no i Ja. Zabójczym tempem "emeryta" +10km/h objeżdżamy pętlę z Pogoni na Będzin, wałami na Zieloną, następnie P3 i zjazd do Dąbrowy, aby dostać się na Zagórze, skąd docelowo na Górkę Środulską. Chwilka rozmów w grzybku przy Czerwonym Lagerze i zjazd na kwadrat.
To był długi dzionek. Na początek kierunek Plastry, czyli praca. Następnie afterek, w końcu sobota. Wstępnie miał być objazd trasy na kolejną klubową wycieczkę, ale plan trochę się pozmieniał. W sumie, głównie zależało mi na zlokalizowaniu jednego szczytu zwanego Łeverestem z pomocą Kosmy i to mi się udało.
Chwilę po 14:00 pod Plastry dociera Tomek, ogarniam się i jedziemy w kierunku Łośnia. Ciepło na tyle, że zaginamy do mnie na kwadrat w celu zmiany odzienia na krótki zestaw. Tomkowi daje się rozgrzać na podjeździe ul. Łódzkiej. Krótka ale treściwa ścianka. Z DOŁU Z GÓRY
Przebrawszy się w lżejszy ciuch gonimy, bo już spóźnieniu przez Kazimierz i Strzemieszyce. Wreszcie po kontakcie telefonicznym udaje się namierzyć przewodniczkę Kosmę i po chwili lądujemy na najwyżej położonym pagórku Dąbrowy zwanym Łeverestem. Na dalszy objazd mało czasu, bo Tomcio do pracy. W takim razie spontanicznie razem z Limitem lądujemy na ciepłej strawie w Kosmicznej Bazie. Posileni żegnamy się i kręcimy na Sosnowiec odstawić Tomka pod Egzotarium. Tam przetasowanie i trio zasila Krzysiek. W innym zestawieniu kręcimy do Psar odprowadzić Limita, a w dwóch zjeżdżamy na Ratanice zerknąć czy grupa wzajemnej adoracji obraduje na ławeczce. Akurat udaje się większość złapać. Krótkie przywitanie, trochę pogaduch i przenosimy się do Beach Baru na P3. Tam się przeciąga do późnej nocy. Krzychu opuścił nas, a ja z ławeczkowiczami przenoszę się na Gołonóg na kolejną posiadówkę i tak do 2 w nocy. Gdy już zmęczenie dopadało, żegnam się i już bez zawijasów prosto na kwadrat.
Tydzień zapiernicza i już piątunio. Niby słońce, ale generalnie chłodno. Po południu nieco lepiej. Jakieś takie przesilenie, bo powrót bardzo toporny. W domu wrzucam kalorie i po zachodzie kierunek Kran pogoński poznać smaki ciemnych piw - Jurajski Porter i Noc Kupały.
Dziś walka z wiatrem. Wyjechałem wcześniej i się to opłaciło. Na powrocie lekko mży. Wsad obiadu i kierunek DG na spotkanie z dawno nie widzianym Sebastianem.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym