Prawie, że powtórka ze wczoraj. Na starcie śnieg, po dniówce już śladu nie ma. Prawie, bo dziś lepsza struktura śniegu i sprawniej się jechało, a jak stopniał to zrobiło się na tyle sucho i słońce na trochę się pokazało więc skorzystałem z okazji i nieco zagiąłem powrót.
Takoż to ze strefy przez Upadową na Porąbkę, skąd już za drogą na Balaton. Dalej trzymając się asfaltu pognałem na Cieśle, skąd odbiłem na Euroterminal. Następnie przybrałem kierunek Strzemieszyce zawijając przez Ciołkowiznę do głównej drogi przelotowej przez Strzemieszyce i za przejazdem odbiłem na Szałasowiznę, skąd dalej przez Ostrowy do Kazimierza. Zbliżała się 15:00 więc zwrot pod Zajezdnię upolować Limita kończącego pracę. Wyrobiłem się, ale chęci do dalszych wojaży odeszły, co skończyło się krótkim wspólnym przelotem pod Budowlankę, skąd już odbiłem na kwadrat, a Limit w kierunku swoich włości.
Powrót do rowerowych przelotów pracowych. Doba zaczęta już w środku nocy. Przebudziłem się o 3:00, to już na godzinę się nie kładłem tylko żółwim tempem czyniłem procedury przedstartowe. Tak zleciało sprawnie, że nim się obejrzałem trzeba było siodłać Biga i ruszać w drogę. Na szczęście niedzielne szaleństwo ustało i bez oporów powietrza sprawnie klasyk pokonałem.
Po pracy powrót na kwadrat i po uzupełnieniu kalorii jeszcze zagięcie do centrum parę spraw po ogarniać.
Po przymusowym przestoju od jednośladu, dziś za sprawą rotacji zmianowej po raz pierwszy w tym roku Big poczuł asfalt pod kołami. Skromny klasyk na początek roku, Oj będzie powolne rozkręcanie się na nowo.
Dziś już jazda po nawierzchni obsypanej białym pudrem. Dla odmiany dojazd do pracy przez centrum, gdzie w podrzucam do Oddziału jedną paczuszkę. Załatwiwszy sprawę prosto na strefę i również prosta droga na kwadrat.
Tydzień zawirowań zmianowych. Dziś wyjątkowo na rano, z uwagi na kilka popracowych sprawunków do załatwienia. Początek dnia rozpoczęty od drobnej mgiełki wodnej. Już za dnia po pracy jazda w śniegu, potem deszczu, znów śniegu, śniegu z deszczem i nawet na chwilkę nie padało wcale.
Po pracy zagięcie do Oddziału, następnie konsultacja w przychodni na Naftowej, odbiór badań z lokalnej POZ i jeszcze przypadkowe spotkanie z koleżanką. A że obowiązków jeszcze trochę, zjazd na kwadrat i dalej już załatwiać, ale z buta.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym