Miała być dopołudniowa sobota objazdowo na Bigu. Ale nim skończyłem porządki dostrzegłem, że Big na z przodu kapcia. Przystąpiwszy do wymiany okazało, się pękła ośka i konieczna będzie również wymiana i w tym podzespole. Eh dobrze, że jeszcze Zenit w obwodzie.
Po oględzinach jednak odechciało mi się roweru i dopiero w niedzielę drobna rundka przed obiadowa po dzielni. Skromna dyszka z zagięciem do Lasku Zagórskiego.
Okienko pogodowe, więc się zmusiłem i przed pracą nieśpieszne kółeczko ogarnąłem. Przez Środulę na Pogoń, dalej wzdłuż 86 pod stawiające się na nowo sosnowieckie Egzotarium. Jak już się pora pracy zbliżała wskoczyłem na czerwony rowerowy i pognałem na Mikołajczyka. Dalej już asfaltami przez Watta na Bobrek i bocznymi drogami zjazd na Strefę.
Po pracy już sprawnie najkrótszą drogą na kwadrat.
Dziś dla odmiany Zenit. Trasa klasyczna. Suchutko na starcie, sceneria przedwiośnia. Lekkie słońce, ptaszęta śpiewają i optycznie cieplej. Na powrocie załamanie, nadal optycznie ciepło, ale jazda w otoczeniu opadu deszczu typu mgiełka wodna.
Dopołudniowy czas wolny nie zachęcający do jazdy, więc początek tygodnia tylko z klasykiem. Na dodatek zadziwiająco pokazały się zakwasy po weekendowej aktywności chodziarsko-rowerowej.
Sobota, a właściwie noc z soboty na niedzielę aktywna z tzw. buta w ramach nocnego Rajdu Szlakami Powstańców Styczniowych. Spacer na odcinku Maczki Dworzec - TTC. Tam nastąpiło zakończenie i na deser jeszcze dalej z buta TTC - Zagórze. Taka nocna 16 wyszła.
Dziś po obiadku rekonesans z udziałem roweru. Kwadrat - Klimontów - Juliusz - Kazimierz - Park Kuronia - Staszic - Gołonóg - Łęknice - P3 - Dg centrum - Józefów - Zagórze. Na finiszu zjazd na myjnię, bo nieco lub znaczenie nazbierało mi się marazmu objeżdżając place budowy w Dąbrowie.
Na Pogorii dominacja piechurów. Cyklistów nie spotkałem.
Prawie, że powtórka ze wczoraj. Na starcie śnieg, po dniówce już śladu nie ma. Prawie, bo dziś lepsza struktura śniegu i sprawniej się jechało, a jak stopniał to zrobiło się na tyle sucho i słońce na trochę się pokazało więc skorzystałem z okazji i nieco zagiąłem powrót.
Takoż to ze strefy przez Upadową na Porąbkę, skąd już za drogą na Balaton. Dalej trzymając się asfaltu pognałem na Cieśle, skąd odbiłem na Euroterminal. Następnie przybrałem kierunek Strzemieszyce zawijając przez Ciołkowiznę do głównej drogi przelotowej przez Strzemieszyce i za przejazdem odbiłem na Szałasowiznę, skąd dalej przez Ostrowy do Kazimierza. Zbliżała się 15:00 więc zwrot pod Zajezdnię upolować Limita kończącego pracę. Wyrobiłem się, ale chęci do dalszych wojaży odeszły, co skończyło się krótkim wspólnym przelotem pod Budowlankę, skąd już odbiłem na kwadrat, a Limit w kierunku swoich włości.
Cykloturysta z Sosnowca. Od najmłodszych lat zarażany Cyklozą. (w końcu mnie dopadło)
Współorganizator Zagłębiowskiej Masy Krytycznej i innych imprez rowerowych, były działacz w Akademickim Związku Sportowym, od 2011 Prezes Klubu Turystyki Rowerowej CYKLOZA przy sosnowieckim PTTK.
Największe dokonanie:
Wyprawa rowerowa Sosnowiec - Władysławowo - Sosnowiec (28.07-10.08.2012), 14 dni niezapomnianych wspomnień na dwóch kółkach,
nieco mniejsze dokonania:
21-24.07.2015 urlopowo Od Kielce po Lublin (Kielce, Kurozwęki, Ujazd, Sandomierz, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Lublin)
17-23.08.2015 Rowerowy objazd dookoła Województwa Ślaskiego
11-17.07.2016 Po Kaszubskim Parku Krajobrazowym