Testując nowe warianty przegonienia rowerowej społeczności w Święto Flagi na warsztat wziąłem czerwony szlak turystyczny Szwajcarii Zagłębiowskiej na pełnym dystansie Sławków - Zawiercie. Piachu pod dostatkiem, ale w z miarę przejezdny. Między Okradzionowem, a Błędowem gdzieś mi się zatracił, ale po kilometrze udało się na nowo go namierzyć. Dość słabe miejscami oznaczenie. Od Chechła, aż do Zawiercia nie licząc wiatrołamów dużo lepiej się kręciło z widocznym odnowionym oznaczeniem Szlaku.
Trasa Zagórze - Juliusz - Maczki - Wągródka - Burki (dokończenie niebieskiego Powstańców Styczniowych) - Niwa - Sławków - Chwaliboskie - Okradzionów - Błędów - Chechło - Hutki Kanki - Józefów - Zawiercie - Wysoka - Chruszczobród - Trzebiesławice - Podwarpie - P4 - P3 - DG - Zaqórze.
Generalnie nieco się gryzłem, czy w ogóle ruszać w plener bo ICM nieco odstraszał. Ale odczekałem pierwszą fazę deszczu i koło 12:00 ruszyłem na trasę. Sprawny przejazd na Burki, gdzie wpadam na niebieski i nim to na Rynek do Sławkowa. Trochę deszczyk postraszył, ale szybko przeleciało i potem przed dłuższy czas było ładnie.
Szukam kropy, ale pierwszy znacznik czerwonego szlaku lokalizuję na Austerii i nim się obecnie poruszam z założeniem, że ma mnie do Zawiercia doprowadzić. Trochę z mapą, trochę na czuja, trochę za oznaczeniem dokręcam do Błędowa. Przeciągnęło się do rzeźbienie bo już 16:00 i korciło mnie już wracać. Na szczęście motywacja przejechania była większa i ruszyłem dalej do Chechła. Ten odcinek szlaku już był mi znany, ale na 29-rze to inna bajka ten odcinek przejechać. Opony też odegrały dobrą rolę - mało było miejsc gdzie się wkopałem lub nie dało się jechać. Od Chechła oznaczenie dużo lepsze. Schody na szlaku dopiero zaczęły się w lesie za Hutkami, gdzie nie piach, a wiatrołamy na prawie kilometrowym odcinku zmuszały do przenoszenia. Przy osadzie Józefów dopada mnie kolejna mżawka, ale między drzewami nie taka straszna, jakby złapało mnie na otwartym terenie.
Po 40 km wreszcie asfalt. Kurs do Zawiercia. Ociągam końco-początek szlaku i trzymając się częściowo wojewódzkiej 796 kręcę do Chruszczobrodu.
Następnie odbijam na P4 drogą przez Trzebiesławice i Podwarpie. Na finiszu przy molo poruszenie przez Dzika, który nie zważając na ludzi spacerował sobie na pograniczu Plaży i zadrzewienia od strony Łęknic.
Zdjęcia jak obrobię. Bez przeróbki kto ciekawy na profilu FB.
Na szlaku - piachu nigdy dość
Na Młyńskiej drodze bezimienny spoczywa - nawet wujek Google nic o tym miejscu nie podpowiada.
Tuż przed Hutkami trochę wdrapywania
Klimatyczna ambona
Wiatrołamy na trasie.
Na finiszu