DP - Szpital Górniczy - D
Czwartek, 25 lipca 2013
· Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, praca
Coś czuję, że niebawem znów koszta i wymiana napędu i próba jazdy na dwóch łańcuchach, bo te przeskakiwanie jest dość uciążliwe.
Tydzień leci do przodu zważywszy, że zaczęło się pracę od wtorku. Pobudka jak zwykle 6:30 i mozolne wychodzenie z wyrka. Potem na przyśpieszenie, śniadanie i wypad. Dziś mała modernizacja trasy przejazdu na Szopki, a mianowicie początek jak zwykle: wylot na światłach przy Makro i rura wyłączonym pasem w kierunku Centrum S-ca. Modyfikacja polegała na ominięciu dwóch następnych świateł i tak na wys. Sielca wjazd do Parku Żeromskiego i skrótem pod Estakadą na Kilińskiego, skąd by ominąć te światła przebijam się przez Piłsudskiego u wylotu z Mireckiego (tu nie ma świateł), Kierocińskiej i powrót na na normalny tor (Sobieskiego) i na Morawę. Kilometr więcej do przejechania, ale płynniej zważywszy, że ostatnio udaje mi się czerwone polować.
Na koniec dniówki rower wraca na pace bo mieliśmy jeszcze robotę na mieście i żeby nie kołować taki wariant wyszedł w praniu.
Zostawiam zbędne, rzeczy i ruszam do Górniczego odebrać tacie wyniki. Powrót na małą okrętkę tzn: z Górek Małobądzich na wały i oczywiście P3. W oczekiwaniu na powitanie gastroustawkowiczów spędzam czas na pogawędce z Andrzejem, który przyjechał za wczas. Po kwadransie studenckim ekipa się zbiera na Grodziec, a ja kawałek z nimi,a potem na Zagórze.
Jutro prosto z roboty na Jurę i powrót w niedzielę, późnym wieczorem.
Tydzień leci do przodu zważywszy, że zaczęło się pracę od wtorku. Pobudka jak zwykle 6:30 i mozolne wychodzenie z wyrka. Potem na przyśpieszenie, śniadanie i wypad. Dziś mała modernizacja trasy przejazdu na Szopki, a mianowicie początek jak zwykle: wylot na światłach przy Makro i rura wyłączonym pasem w kierunku Centrum S-ca. Modyfikacja polegała na ominięciu dwóch następnych świateł i tak na wys. Sielca wjazd do Parku Żeromskiego i skrótem pod Estakadą na Kilińskiego, skąd by ominąć te światła przebijam się przez Piłsudskiego u wylotu z Mireckiego (tu nie ma świateł), Kierocińskiej i powrót na na normalny tor (Sobieskiego) i na Morawę. Kilometr więcej do przejechania, ale płynniej zważywszy, że ostatnio udaje mi się czerwone polować.
Na koniec dniówki rower wraca na pace bo mieliśmy jeszcze robotę na mieście i żeby nie kołować taki wariant wyszedł w praniu.
Zostawiam zbędne, rzeczy i ruszam do Górniczego odebrać tacie wyniki. Powrót na małą okrętkę tzn: z Górek Małobądzich na wały i oczywiście P3. W oczekiwaniu na powitanie gastroustawkowiczów spędzam czas na pogawędce z Andrzejem, który przyjechał za wczas. Po kwadransie studenckim ekipa się zbiera na Grodziec, a ja kawałek z nimi,a potem na Zagórze.
Jutro prosto z roboty na Jurę i powrót w niedzielę, późnym wieczorem.