Szlak Zabytków Techniki - pora na Zabrze czyli planowo-nieplanowane wydarzenia losowe.
Sobota, 29 czerwca 2013
· Komentarze(0)
Kategoria drugi napęd, wycieczki
Dzień bez końca, ale spędzony w doborowym towarzystwie i pomimo porannego przepłukania deszczem humor towarzyszył do samego końca.
Opis w wolnym czasie narazie idę w kimę.
EDIT:
Pora nadrobić wpisem ten sobotni zwariowany dzionek.
Zaczęło się dość niepewnie. Pobudka standardowo jak do pracy czyli 6:30 spoglądam za okno, a tu słota i padający mżysty deszcz. Nie będzie za ciekawie, ale cóż jechać trzeba. Przyszła 7:30 przyszło ruszać i deszcz ustaje. Trochę okrężną drogą przez Pekin i Kukułek do Centrum pod fontannę. Ekipa już prawie w komplecie. Z Darkiem analiza kogo brakuje, a kto ewentualnie przestraszył się pogody lub z innych względów musiał zrezygnować. Czekamy jeszcze na mojego drugiego "Ja". Kwadrans studencki minął więc ruszamy by planowo zgarnąć po drodze kolejne osoby. Na Bogucicach punkt kulminacyjny opadów, jak to bywa na strefie buforowej terenu przybrynicznego. Przecinamy chmurę i zmoczeni docieramy pod Silesię, gdzie dołącza Teresa. Od tego momentu aura zaczęła z nami współpracować przestaje padać i w dodatku powoli zza chmur zaczynają przebijać się jeszcze znikome ale progresywnie promienie słońca. Chwila postoju i lecimy pod Wesołe Miasteczko, gdzie do wesołej kompani dołącza Rysio. Po drugiej stronie parku miał na nas czekać jeszcze jeden uczestnik więc decydujemy się jechać główną alejką przez park. Już się fajnie rozkręcamy a tu halt (co jest) okazuje się, że Posłowie najechali Śląsko-Zagłębiowską ziemię. W Parku miejsce na swój kongres wybrała Platforma z kolei u mnie na Zagórzu w halach Expo debatują na Kongresie PiS-owcy. Tyle na temat polityki. Wracając do wątku Środek Parku w obrębie hali Kapelusz okratowany więc tą całą strefę zero jakoś bokami musieliśmy ominąć. Przy AKS-ie okazuje się, że ów uczestnik jest dopiero w Siemcach to abyśmy nasz plan po drodze zrealizowali dogadujemy się, że spotkamy dopiero pod Guido. Kto miał dotrzeć dotarł więc w całości zakręcamy w Chorzowie pod Szyb Prezydent znajdujący się również na szlaku i podbijamy książeczki. Dalej prowadzeni przeze mnie do Rudy by chwilę odsapnąć przy Dworcu w Chebziu. Kolejny przykład budynku który z wierzchu jeszcze w miarę wygląda, a środek to ruina. Nadgoniliśmy trochę czasu to koryguję plan i po drodze docieramy już w Zabrzu by podbić się w Skansenie Górniczym Królowa Luiza. Niestety w weekendy w większości obiektów na szlaku konieczne jest wcześniejsze uzgodnienie i pozostaje nam jedynie zwiedzenie obiektu z zewnątrz jak i wystawy pojazdów militarnych znajdujących się również na placu. Zbliża się pora naszego wejścia do Guido to ruszamy do głównego punktu dzisiejszego dnia. Formalności chwilowa zamiana naszych kasków na górnicze, przywitanie z przewodnikiem i ruszamy pod ziemię spenetrować poziomy 170 i 320. Nie zawsze udaje się trafić na ciekawego przewodnika, ale Pan Romuald stanął naprawdę na wysokości zadania opowiadając historię oraz życie na kopalni puentując każdą ciekawostkę śląskim humorem. Niewiadomo kiedy ucieka nam przeszło 3 godz. i pora wyjechać na powierzchnię. Wychodząc z szybu zupełnie inna pogoda prawie bezchmurne niebo i słońce które towarzyszyło nam do wieczora. W Zabrzu próba złapania jeszcze pieczątek w Muzeum Górnictwa oraz przy Szybie Maciej, ale już po czasie i kończy się tylko na oględzinach zza płota. Przy Macieju mała rotacja i podział grupy. Pod przewodnictwem Darka przez Katowice odłączają się Teresa i Andrzej, a reszta czyli Ja i drugi Ja, Limit dwóch Ryśków i Adrian ruszamy na Azymut - gdzie droga poprowadzi. Objeżdżamy wokół ogrodzenia kąpielisko na Maciejowie i lądujemy w lesie, dalej przez łąki pokradła i bagienko wyjeżdżamy gdzieś w polach. Dalej kawałek niebieskim szlakiem wokół Zabrza i objazdami docieramy do drogi na Bytom. Na Rynku przerwa dla lodożerców. 18 wybija na wieży pora turlać się dalej. Kierunek Piekary Śląskie i dalej Wojkowice. Pod Netto już na terenie Zagłębiowskiej ziemi przerwa na tankowanie. Z Ryśkiem wpadam do Netto po zapas płynu wychodząc dostrzegamy znajome gęby. Któż to - a to nikt inny jak Frey i Jagaryba za namową których ruszamy do Bobrownik na imprezę plenerową z okazji święta Gminy. Docieramy na scenie lata 80 czyli Sztywny Pal Azji, śmiechy, rozmowy i dzień chyli się ku końcowi następnie po dłuższej przerwie wchodzi na scenę Robert Gawliński i rozpoczyna się finałowy koncert Wilków. W rytmach Baśki, Bohemy i innych przebojów ucieka do 22:30. Koncert powoli się kończy uniknąć przeciskania się przez bramy na Bisach opuszczamy Stadion, Rysiek ciągnie do siebie na Załęże, a my nocne marki przez Rogoźnik wtaczamy się na Górę Siewierską, gdzie podziwiamy Zagłębie nocą. Dalej na Psary, gdzie odstawiamy Limita i już w trójkę Ja, Frey i Jadzia przez Gródków, Łagiszę do Będzina, gdzie przy targowisku odłączam się i samotnie na DG i do domku.
Pomimo falstartu pogodowego dzień miło spędzony trasa pętlą wyszła następująco:
Sosnowiec - Katowice - Chorzów - Świętochłowice - Ruda Śląska - Zabrze - Bytom - Piekary Śląskie - Wojkowice - Bobrowniki - Rogoźnik - Strzyżowice - Góra Siewierska - Psary - Gródków - Będzin - Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec.
Opis w wolnym czasie narazie idę w kimę.
EDIT:
Pora nadrobić wpisem ten sobotni zwariowany dzionek.
Zaczęło się dość niepewnie. Pobudka standardowo jak do pracy czyli 6:30 spoglądam za okno, a tu słota i padający mżysty deszcz. Nie będzie za ciekawie, ale cóż jechać trzeba. Przyszła 7:30 przyszło ruszać i deszcz ustaje. Trochę okrężną drogą przez Pekin i Kukułek do Centrum pod fontannę. Ekipa już prawie w komplecie. Z Darkiem analiza kogo brakuje, a kto ewentualnie przestraszył się pogody lub z innych względów musiał zrezygnować. Czekamy jeszcze na mojego drugiego "Ja". Kwadrans studencki minął więc ruszamy by planowo zgarnąć po drodze kolejne osoby. Na Bogucicach punkt kulminacyjny opadów, jak to bywa na strefie buforowej terenu przybrynicznego. Przecinamy chmurę i zmoczeni docieramy pod Silesię, gdzie dołącza Teresa. Od tego momentu aura zaczęła z nami współpracować przestaje padać i w dodatku powoli zza chmur zaczynają przebijać się jeszcze znikome ale progresywnie promienie słońca. Chwila postoju i lecimy pod Wesołe Miasteczko, gdzie do wesołej kompani dołącza Rysio. Po drugiej stronie parku miał na nas czekać jeszcze jeden uczestnik więc decydujemy się jechać główną alejką przez park. Już się fajnie rozkręcamy a tu halt (co jest) okazuje się, że Posłowie najechali Śląsko-Zagłębiowską ziemię. W Parku miejsce na swój kongres wybrała Platforma z kolei u mnie na Zagórzu w halach Expo debatują na Kongresie PiS-owcy. Tyle na temat polityki. Wracając do wątku Środek Parku w obrębie hali Kapelusz okratowany więc tą całą strefę zero jakoś bokami musieliśmy ominąć. Przy AKS-ie okazuje się, że ów uczestnik jest dopiero w Siemcach to abyśmy nasz plan po drodze zrealizowali dogadujemy się, że spotkamy dopiero pod Guido. Kto miał dotrzeć dotarł więc w całości zakręcamy w Chorzowie pod Szyb Prezydent znajdujący się również na szlaku i podbijamy książeczki. Dalej prowadzeni przeze mnie do Rudy by chwilę odsapnąć przy Dworcu w Chebziu. Kolejny przykład budynku który z wierzchu jeszcze w miarę wygląda, a środek to ruina. Nadgoniliśmy trochę czasu to koryguję plan i po drodze docieramy już w Zabrzu by podbić się w Skansenie Górniczym Królowa Luiza. Niestety w weekendy w większości obiektów na szlaku konieczne jest wcześniejsze uzgodnienie i pozostaje nam jedynie zwiedzenie obiektu z zewnątrz jak i wystawy pojazdów militarnych znajdujących się również na placu. Zbliża się pora naszego wejścia do Guido to ruszamy do głównego punktu dzisiejszego dnia. Formalności chwilowa zamiana naszych kasków na górnicze, przywitanie z przewodnikiem i ruszamy pod ziemię spenetrować poziomy 170 i 320. Nie zawsze udaje się trafić na ciekawego przewodnika, ale Pan Romuald stanął naprawdę na wysokości zadania opowiadając historię oraz życie na kopalni puentując każdą ciekawostkę śląskim humorem. Niewiadomo kiedy ucieka nam przeszło 3 godz. i pora wyjechać na powierzchnię. Wychodząc z szybu zupełnie inna pogoda prawie bezchmurne niebo i słońce które towarzyszyło nam do wieczora. W Zabrzu próba złapania jeszcze pieczątek w Muzeum Górnictwa oraz przy Szybie Maciej, ale już po czasie i kończy się tylko na oględzinach zza płota. Przy Macieju mała rotacja i podział grupy. Pod przewodnictwem Darka przez Katowice odłączają się Teresa i Andrzej, a reszta czyli Ja i drugi Ja, Limit dwóch Ryśków i Adrian ruszamy na Azymut - gdzie droga poprowadzi. Objeżdżamy wokół ogrodzenia kąpielisko na Maciejowie i lądujemy w lesie, dalej przez łąki pokradła i bagienko wyjeżdżamy gdzieś w polach. Dalej kawałek niebieskim szlakiem wokół Zabrza i objazdami docieramy do drogi na Bytom. Na Rynku przerwa dla lodożerców. 18 wybija na wieży pora turlać się dalej. Kierunek Piekary Śląskie i dalej Wojkowice. Pod Netto już na terenie Zagłębiowskiej ziemi przerwa na tankowanie. Z Ryśkiem wpadam do Netto po zapas płynu wychodząc dostrzegamy znajome gęby. Któż to - a to nikt inny jak Frey i Jagaryba za namową których ruszamy do Bobrownik na imprezę plenerową z okazji święta Gminy. Docieramy na scenie lata 80 czyli Sztywny Pal Azji, śmiechy, rozmowy i dzień chyli się ku końcowi następnie po dłuższej przerwie wchodzi na scenę Robert Gawliński i rozpoczyna się finałowy koncert Wilków. W rytmach Baśki, Bohemy i innych przebojów ucieka do 22:30. Koncert powoli się kończy uniknąć przeciskania się przez bramy na Bisach opuszczamy Stadion, Rysiek ciągnie do siebie na Załęże, a my nocne marki przez Rogoźnik wtaczamy się na Górę Siewierską, gdzie podziwiamy Zagłębie nocą. Dalej na Psary, gdzie odstawiamy Limita i już w trójkę Ja, Frey i Jadzia przez Gródków, Łagiszę do Będzina, gdzie przy targowisku odłączam się i samotnie na DG i do domku.
Pomimo falstartu pogodowego dzień miło spędzony trasa pętlą wyszła następująco:
Sosnowiec - Katowice - Chorzów - Świętochłowice - Ruda Śląska - Zabrze - Bytom - Piekary Śląskie - Wojkowice - Bobrowniki - Rogoźnik - Strzyżowice - Góra Siewierska - Psary - Gródków - Będzin - Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec.