Misja UNESCO
Nim jednak to leń i poranne procedury startowe sprawiły, że za wcześnie to mi się jechać nie chciało. By się zmotywować biorę fota i dzwoniąc do Limita z lekkimi oporami udaje mi się go wyciągnąć do wspólnego niedzielnego wypadu.
Czasu na uszykowanie ma tyle ile mi zajmie droga do niego czyli ok 45 minut. Do Psar jednak kawałek.
Sprawny dojazd i punkt 13:00 melduję się w limitowanej chatce.
Że my się trochę rozgadali telefonicznie zostały 2h na dojazd i załatwienie sprawy. Pogoda dopisuje, współpracują to i cel udaje się osiągnąć w 1,5h po drodze robiąc krótką pauzę w Parku Świerklanieckim.
Cel osiągnięty, pieczątki podbite, popas i kręcimy z powrotem trzymając się tego co limitowy GPS nam proponuje. W sumie to w Radzionkowie trochę nowości, następnie klasyk przez Piekary i Wymysłów. Za tamą zjazd w las i bocznymi leśnymi duktami Limit wyprowadza nas na tyłach Góry Siewierskiej. Wieża widokowa w Górze Siewierskiej nadal ogrodzona i na razie nie ma co wycieczek tu ciągnąć.
Czasu mam jeszcze trochę to zjeżdżam na napój i poidło regeneracyjne do Limita. Tematów przeróżnych to się tyle nazbierało, że chyba musimy zaś wyskoczyć na jakiś sakwiarski wypad aby się do oporu nagadać.
Wieczór powoli się zbliża, a jeszcze do rodziców przy niedzieli pasowało by zajrzeć. Pora się żegnać i turlam się testując nowy asfalt wojewódzkiej 913 do Łagiszy. Dalej na Zieloną i rzut okiem na jeszcze długo rozkopaną stację PKP w centrum Dąbrowy.
U rodziców zaś pauza, po czym zjazd na kwadrat z dobiciem do równej setuni.
Trochę się rozgadałem, ale Limita na rower wyrwałem.