W mocy Ducha Świętego czyli..
Chyba opaczność jednak czuwa i chmury się rozstąpiły dla przybyłych do Częstochowy rowerowych pielgrzymów.
Sporo osób się pytało czy organizuję i w tym roku wyjazd na metę XIV Pielgrzymki.
Jak zapadła decyzja, że jedziemy okazało się, że pojechało nas aż trzech Patyk, Rafał (nowy Cyklozowicz) i prowodyr Ja.
Może i dla tego, że rano pogoda muszę powiedzieć nie była zachęcająca do jazdy.
Jak się okazało nie było tak strasznie jak można było ocenić po wyglądaniu przez balkon.
Trasa do Częstochowy zbliżona do tej, którą goniliśmy w przesilenie letnie w ramach jurajskiej dobówki. Zagórze - P3 - Antoniów - Siewierz - Pińczyce - Lgota - Jastrząb - Korwinów - Częstochowa. Jednie nieco mocniej pokapało na wlocie do miasta Świętej Wieży. Potem już słońce na przemian z chmurkami, ale kropli deszczu już nie było.
Docieramy ze sporym zapasem czasu to korzystając lądujemy na kawce, a potem była chwila na rejestrację i zamienienie kilku zdań z przybyłymi grupami.
Po mszy przetasowanie, Patyk się traci z Jaworzniakami, a Ja z Rafałem zasiadamy z Mysłowicami na obiadku i tak zostało, że z nimi wracamy.
Od słowa do słowa i padło, że wracamy A1.
Posileni ruszamy w kierunku Nierady. W Łyścu wpadamy na jeszcze nie otwartą autostradę i puszczając wodze gonimy do Lotniska. Jak sobie przypomniałem kończymy na miejscu w którym z Limitem dotarłem jadąc A1 na odcinku Bytom - Lotnisko. Nudna ta droga, że masakara. Wreszcie zaczęły się pagórki będzinskie. Od Nowej Wsi przejmuję prowadzenie i wyprowadzam ekipę przez Sadowie II do Toporowic, skąd na Dąbie i dalej do Psar. Następnie przez tereny inwestycyjne do drogi Sarnowskiej i cała naprzód na Zamek.
Wzdłuż torów do Chemiczniej i zakosami na Sobieskiego, skąd na czerwony szlak do łącznika z giełdą. Grupa się rozjeżdża, a ja rundka przez Rynek w Mysłowicach do Modrzejowa i za drogą zjazd do Zagórza.