Praca, a po niej górki.
Sobota, 4 sierpnia 2018
· Komentarze(0)
Na ten weekend mnoga propozycji. Walki w Tenczynku, Pstrąg w Potoku, Miody w Pszczynie. A to się jeszcze urodził pomysł ogniska w Korwinowie z przewodnikami jurajskimi. Co tu wybrać.
Już w sumie nastawiłem się na Korwinów, aż tu jakoś od słowa do słowa ze Swietłaną i padło, że ją odwiedzę na Baraniej w Muzeum COTG PTTK.
Rower doprowadziłem do stanu używalności (głównie hamulce) i w drogę. Punkt 14:00 opuszczam ściany strefy EURO.
Obiadek i gonię do Kato na cug do Wisły Głębce. Z 20 minutowym opóźnieniem po 19:00 melduję się na stacji końcowej.
Eh klima w tych pociągach - chyba do przesady. Dwie godziny jazdy i zmarzłem normalnie. Całe szczęście, że od razu pod górę to szybko wróciłem do temperatury ciała.
Bez kombinowania, bo już późno serpentynami na Kubalonkę. Następnie zjazd do Zameczku i czarnym szlakiem wzdłuż Czarnej Wisełki podjazd na Przysłop. Na szczycie melduję się chwilkę po 21:00.
Ogarniam się na kwaterze w Muzeum i śmigam na degustację trunku w ramach festiwalu piwa do schroniska. Monia na dyżurze to i się załapałem na popas do piwka.
Powrót na kwaterę i spać bo padnięty po dzisiejszej bieganinie.
Już w sumie nastawiłem się na Korwinów, aż tu jakoś od słowa do słowa ze Swietłaną i padło, że ją odwiedzę na Baraniej w Muzeum COTG PTTK.
Rower doprowadziłem do stanu używalności (głównie hamulce) i w drogę. Punkt 14:00 opuszczam ściany strefy EURO.
Obiadek i gonię do Kato na cug do Wisły Głębce. Z 20 minutowym opóźnieniem po 19:00 melduję się na stacji końcowej.
Eh klima w tych pociągach - chyba do przesady. Dwie godziny jazdy i zmarzłem normalnie. Całe szczęście, że od razu pod górę to szybko wróciłem do temperatury ciała.
Bez kombinowania, bo już późno serpentynami na Kubalonkę. Następnie zjazd do Zameczku i czarnym szlakiem wzdłuż Czarnej Wisełki podjazd na Przysłop. Na szczycie melduję się chwilkę po 21:00.
Ogarniam się na kwaterze w Muzeum i śmigam na degustację trunku w ramach festiwalu piwa do schroniska. Monia na dyżurze to i się załapałem na popas do piwka.
Powrót na kwaterę i spać bo padnięty po dzisiejszej bieganinie.