XIII Ogólnopolska Pielgrzymka na Jasną Górę.
Sobota, 14 lipca 2018
· Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
To co przejechałem dziś grupę przegoniłem.
Warunki pogodowe nieco gorsze, ale tragedii nie było. Faktem zastanawiałem się czy dam radę, bo jeszcze w czwartek byłem nie do życia, ale szybko się poskładałem.
W tamtą stronę 20 z czego połowa czarne stroje z Mysłowic, 3 nasze białe i 7 duszyczek sympatyków Cyklozy. Tempo zacne wszyscy wyjeżdżeni.
W Poraju łączę się z panem, którego mieliśmy w Korwinowie złapać, ale pojechał prosto pod Katedrę. Skorzystałem z okazji i przez jego osobę zgłosiłem grupę zyskując gadżety w postaci bidonów, naklejek i kilku buttonów.
Wpadamy pod Katedrę, gdzie oczekiwała na nas przesyłka i już w naszym gronie kręcimy pod Szczyt, gdzie za kilka minut odbędzie się Msza. Nawet dobrze wyszło, nie było próżni w czasie.
Po Mszy biorę kilku i idziemy do Kaplicy Cudownego Obrazu na krótką adoracji, a przy okazji skromnie oprowadzam po włościach klasztornych.
13:00 pora w drogę powrotną, Mysłowice dołączają do swoich, a my bierzemy Marka i Basię z Murcek. Razem kręcimy do Kusiąt z dwukrotną przerwą na opady deszczu. Tam się żegnają, a my zaplanowaną trasą na kolejne punkty i obiad w Starym Spichlerzu. Przed Zrębicami dopada nas ostatni deszcz tego dnia. Potem już tylko lepiej.
Dzień chyli się ku końcowi. Kilka postojów po drodze i tuż na finiszu w Ujejscu Piotrek zaskoczył, że gdzieś zostawił plecak. Żegnam się z grupą i z Piotrkiem wracamy się do Łaz, ale ni śladu plecaka.
Szybki powrót nieco osłabił siły i posiłkujemy się PKP z przelotem do Sosnowca. Zważywszy, że i tak już dziwna godzina.
Z Centrum razem kręcimy na Ludwik po czym już każdy w swoim kierunku.
Dzięki za wspólne kręcenie. Szkoda tylko plecaka.
Pielgrzymkowe koło przechodnie.
Warunki pogodowe nieco gorsze, ale tragedii nie było. Faktem zastanawiałem się czy dam radę, bo jeszcze w czwartek byłem nie do życia, ale szybko się poskładałem.
W tamtą stronę 20 z czego połowa czarne stroje z Mysłowic, 3 nasze białe i 7 duszyczek sympatyków Cyklozy. Tempo zacne wszyscy wyjeżdżeni.
W Poraju łączę się z panem, którego mieliśmy w Korwinowie złapać, ale pojechał prosto pod Katedrę. Skorzystałem z okazji i przez jego osobę zgłosiłem grupę zyskując gadżety w postaci bidonów, naklejek i kilku buttonów.
Wpadamy pod Katedrę, gdzie oczekiwała na nas przesyłka i już w naszym gronie kręcimy pod Szczyt, gdzie za kilka minut odbędzie się Msza. Nawet dobrze wyszło, nie było próżni w czasie.
Po Mszy biorę kilku i idziemy do Kaplicy Cudownego Obrazu na krótką adoracji, a przy okazji skromnie oprowadzam po włościach klasztornych.
13:00 pora w drogę powrotną, Mysłowice dołączają do swoich, a my bierzemy Marka i Basię z Murcek. Razem kręcimy do Kusiąt z dwukrotną przerwą na opady deszczu. Tam się żegnają, a my zaplanowaną trasą na kolejne punkty i obiad w Starym Spichlerzu. Przed Zrębicami dopada nas ostatni deszcz tego dnia. Potem już tylko lepiej.
Dzień chyli się ku końcowi. Kilka postojów po drodze i tuż na finiszu w Ujejscu Piotrek zaskoczył, że gdzieś zostawił plecak. Żegnam się z grupą i z Piotrkiem wracamy się do Łaz, ale ni śladu plecaka.
Szybki powrót nieco osłabił siły i posiłkujemy się PKP z przelotem do Sosnowca. Zważywszy, że i tak już dziwna godzina.
Z Centrum razem kręcimy na Ludwik po czym już każdy w swoim kierunku.
Dzięki za wspólne kręcenie. Szkoda tylko plecaka.
Pielgrzymkowe koło przechodnie.