XI Ogólnopolska Pielgrzymka na Jasną Górę
Sobota, 9 lipca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria wycieczki
Ot dane, a opis przyjdzie z czasem
edit
Grafik urlopowy zaplanowany po brzegi. Tyle co wróciłem z trekkingu górskiego to od razu na Masę do Kato, a na dziś zaplanowany został klubowy wyjazd na metę XI Pielgrzymki Rowerowej do Częstochowy.
Świętowanie Patykowych nastych urodzin i 4 godziny snu sprawiają, że wstaje mi się dość opornie, ale zobligowałem się poprowadzić rowerową grupę i trzeba było się ruszyć.
Dobrze, że zbiórka niemalże pod mym kwadratem i mogłem wyjść na ostatnią chwilę. Tak też się stało. Pozostała czwórka - Limit, Michał i jeszcze dwóch panów już czekała na mnie pod Dorjanem. Więcej osób mi się nie deklarowało, to po krótkim przywitaniu ruszamy. Plan początkowy mamy ambitny, dotrzeć do Poraja równo z grupą, która tam dojedzie pociągiem.
I tak przelatując przez Centrum Dąbrowy, P3, Antoniów docieramy do Ujejsca, gdzie w sklepie robimy zakup popasowy. Dalej do Siewierza pod zamek, gdzie znów krótki stop na foto i uzupełnienie płynów. Czas leci nie ubłaganie. 8:00 wybiła. Bez marudzenia azymut Myszków i zwrot przez Postęp do Żarek Letnisko i cała naprzód do Poraja. Pod dworcem już czeka pozostała 12 osobowa załoga, która zameldowała się tu jakieś 5 minut wcześniej.
Już w komplecie prowadzę już całą grupę przez Choroń, Biskupice do Olsztyna. Tam dalej w kierunku północnym zmierzamy przez Kusięta do Srocka. Tam już mijając po drodze, 3-krotnie z pieszą grupą pielgrzymką dreptającą spod Nowego Targu obieramy kurs prosto na Częstochowę.
Pod Katedrą meldujemy się kwadrans po 11:00. W tym roku chyba jesteśmy ostatnią grupą, która dotarła. Po przywitaniu pielgrzymów wielką kolumną zmierzamy na szczyt Jasnogórski, gdzie o 13:00 na błoniach msza w naszej kolarskiej intencji.
Na zakończenie częstochowskiego pielgrzymowania ruszamy do pobliskiego Parku Staszica zwiedzić Muzeum Górnictwa Rud Żelaza.
Pora wracać. Dosiadamy nasze dwukołowce i kręcimy do Nierady na sprawdzoną już pizzę z pieca. Paliwo uzupełnione. Kręcimy dalej do Rudnika, gdzie odbijamy na Pakuły i walcząc z pagórkowatym terenem zbieramy się po krótce na rynku w Woźnikach. Kolano mi daje we znaki przez co docieram tam jako ostatni. Krótki odpoczynek i udajemy się do Cynkowa, gdzie obijamy w las i przelatując przez Strąków wylatujemy w Zadzieniu. Potem już za drogą do Boguchwałowic objazd jeziora i wyskakujemy w Wojkowicach Kościelnych. Przeskok przez DK 86 i powoli grupa się wykrusza. Limit odłącza się na Mariankach. Ja z grupą przez Wały wzdłuż Przemszy kręcę przez Będzin na Pogoń, tam znów pożegnanie Maćka i Stanisława. Wawel, odłączają się Krzychu i Paweł. Z grupą mysłowicka kręcimy Ostrogórską pod Giełdę za miedzą rozstając się po drodze z Elą. Chłopaków odstawiam po kolei i samemu zawracam na Niwkę i już prosto ciągiem WP, 11 Listopada i Mieroszewskich kręcę na kwadrat. 8 godzin w siodle daje się we znaki 22:00 za pasem.
Na liczniku 190 i rozważnie robić 200 czy nie. Kręcić pod domem nie ma sensu, sił też brak, odpuszczam i tak jest sporo. Dobrze, że mi to kolano popuściło bo mogło być ciężko na powrocie. Jutro dzień przerwy od dwóch kółek, a potem sru na Kaszuby.
edit
Grafik urlopowy zaplanowany po brzegi. Tyle co wróciłem z trekkingu górskiego to od razu na Masę do Kato, a na dziś zaplanowany został klubowy wyjazd na metę XI Pielgrzymki Rowerowej do Częstochowy.
Świętowanie Patykowych nastych urodzin i 4 godziny snu sprawiają, że wstaje mi się dość opornie, ale zobligowałem się poprowadzić rowerową grupę i trzeba było się ruszyć.
Dobrze, że zbiórka niemalże pod mym kwadratem i mogłem wyjść na ostatnią chwilę. Tak też się stało. Pozostała czwórka - Limit, Michał i jeszcze dwóch panów już czekała na mnie pod Dorjanem. Więcej osób mi się nie deklarowało, to po krótkim przywitaniu ruszamy. Plan początkowy mamy ambitny, dotrzeć do Poraja równo z grupą, która tam dojedzie pociągiem.
I tak przelatując przez Centrum Dąbrowy, P3, Antoniów docieramy do Ujejsca, gdzie w sklepie robimy zakup popasowy. Dalej do Siewierza pod zamek, gdzie znów krótki stop na foto i uzupełnienie płynów. Czas leci nie ubłaganie. 8:00 wybiła. Bez marudzenia azymut Myszków i zwrot przez Postęp do Żarek Letnisko i cała naprzód do Poraja. Pod dworcem już czeka pozostała 12 osobowa załoga, która zameldowała się tu jakieś 5 minut wcześniej.
Już w komplecie prowadzę już całą grupę przez Choroń, Biskupice do Olsztyna. Tam dalej w kierunku północnym zmierzamy przez Kusięta do Srocka. Tam już mijając po drodze, 3-krotnie z pieszą grupą pielgrzymką dreptającą spod Nowego Targu obieramy kurs prosto na Częstochowę.
Pod Katedrą meldujemy się kwadrans po 11:00. W tym roku chyba jesteśmy ostatnią grupą, która dotarła. Po przywitaniu pielgrzymów wielką kolumną zmierzamy na szczyt Jasnogórski, gdzie o 13:00 na błoniach msza w naszej kolarskiej intencji.
Na zakończenie częstochowskiego pielgrzymowania ruszamy do pobliskiego Parku Staszica zwiedzić Muzeum Górnictwa Rud Żelaza.
Pora wracać. Dosiadamy nasze dwukołowce i kręcimy do Nierady na sprawdzoną już pizzę z pieca. Paliwo uzupełnione. Kręcimy dalej do Rudnika, gdzie odbijamy na Pakuły i walcząc z pagórkowatym terenem zbieramy się po krótce na rynku w Woźnikach. Kolano mi daje we znaki przez co docieram tam jako ostatni. Krótki odpoczynek i udajemy się do Cynkowa, gdzie obijamy w las i przelatując przez Strąków wylatujemy w Zadzieniu. Potem już za drogą do Boguchwałowic objazd jeziora i wyskakujemy w Wojkowicach Kościelnych. Przeskok przez DK 86 i powoli grupa się wykrusza. Limit odłącza się na Mariankach. Ja z grupą przez Wały wzdłuż Przemszy kręcę przez Będzin na Pogoń, tam znów pożegnanie Maćka i Stanisława. Wawel, odłączają się Krzychu i Paweł. Z grupą mysłowicka kręcimy Ostrogórską pod Giełdę za miedzą rozstając się po drodze z Elą. Chłopaków odstawiam po kolei i samemu zawracam na Niwkę i już prosto ciągiem WP, 11 Listopada i Mieroszewskich kręcę na kwadrat. 8 godzin w siodle daje się we znaki 22:00 za pasem.
Na liczniku 190 i rozważnie robić 200 czy nie. Kręcić pod domem nie ma sensu, sił też brak, odpuszczam i tak jest sporo. Dobrze, że mi to kolano popuściło bo mogło być ciężko na powrocie. Jutro dzień przerwy od dwóch kółek, a potem sru na Kaszuby.